PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=35681}

Amerykańska rapsodia

An American Rhapsody
6,9 1 918
ocen
6,9 10 1 1918
Amerykańska rapsodia
powrót do forum filmu Amerykańska rapsodia

Ze zdziwieniem widzę w komentarzach, że film prezentuje wyłącznie amerykański punkt widzenia i ignorancję wobec innych kultur, że przedstawiona historia jest na siłę udramatyzowana, ale opowiedziana bez wyczucia itd. Ja wiem, że wszystkie komentarze są sprzed kilku lat, ale i tak nie odmówię sobie wtrącić swoje trzy grosze. ;)
Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę, że film powstał na podstawie losów Evy Gardos, czyli... reżyser tego filmu. Ona nie jest zawodowym reżyserem, tylko montażystką. Przez długie lata trochę się wstydziła swojego pochodzenia, trochę jej uwierała ta historia, która zresztą też była dla niej ważna i wreszcie postanowiła się z nią rozliczyć. Właśnie kręcąc ten film, do czego namówili ja koledzy z branży. Ta dziewczynka na zdjęciu w ostatnim kadrze filmu to właśnie Eva Gardos z jej opiekunami z dzieciństwa.
Film ewidentnie przedstawia świat subiektywnie, oczami Suzanne. Dlatego Ameryka lat 50. jest taka przesadnie kolorowa, ale też plastikowa i sztuczna. I obca. Taka musiała być dla kogoś, kto został do niej ściągnięty zza Żelaznej Kurtyny. Dodajmy, że ściągnięty na siłę, bo przecież Suzanne akurat było tam dobrze. Amerykanie mają uśmiechy przylepione do twarzy, mówią frazesy i są zadziwiającymi ignorantami (trzeba zauważyć, że dla nich jakaś tam Czechosłowacja, Polska czy Węgry to jedno i to samo; tak samo jak imigrantka polityczna i "mała komunistka"). Ojca nigdy nie ma w domu, bo robi karierę. W ogóle stosunki międzyludzkie są zaniedbywane, bo wszystko kręci się wokół pieniądza. American dream jest pokazany jako tak wspaniały, że trudno się dziwić, iż nawet po latach Suzanne chce wrócić na Węgry. Inna sprawa, że po powrocie okazuje się, że ona tam już nie pasuje. Dlatego, jak zauważono w komentarzach, w ostatnich scenach osoby z dzieciństwa są pokazane już nie jak realne, bliskie osoby, ale bardziej jak postacie, które zna się i lubi, ale... np. ze świata wyobraźni czy książki.
Moim zdaniem nie jest to film o tragediach spowodowanych przez zawirowania polityczne (a przynajmniej nie przede wszystkim), tylko o tym, jak trudno jest w nowym miejscu komuś, kto spędził szczęśliwe dzieciństwo w jednym miejscu. I o tym, że powrotu do szczęśliwego dzieciństwa po latach już nie ma.
O dzieciństwie pani Gardos można przeczytać np. w tym artykule: https://www.latimes.com/archives/la-xpm-2001-aug-09-ca-32148-story.html. Polecam, choćby po to, żeby dowiedzieć się, co zmieniono na potrzeby filmu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones