Jest to dla mnie sytuacja nie do pojęcia - jak tak dobry film moze mieć tak niska ocenę? Kto to ocenia? Na jakiej podstawie? Czy cytaty Nietzchego i wymaganie włączenia takiej funkcji jak myślenie podczas oglądania to za duzo dla przeciętnego widza? Moze niech powstają tylko lekkie i przyjemne, a za razem marne komedie? Wtedy każdy oceni film na 10! Bo "lekki", bo "przyjemny", bo (co mnie najbardziej śmieszy) "fajny", bo wszystko jest podane na tacy, nie trzeba myśleć... Jestem zasmucony, a wręcz przerażony tym, co sie dzieje. Społeczeństwo powinno sie rozwijać, patrzeć szeroko, brać pod uwagę wiele punktów odniesienia... A co sie dzieje? Uwsteczniamy sie. Niedługo zostaniemy pozbawieni tego drugiego "sapiens"... Otwórzmy umysły, proszę!
"Dobry" film ma tak niską ocenę. To rzeczywiście niepojęte.
Tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie.
W każdej chwili moge uargumentować swoją wypowiedz i przedstawić ci, co dla mnie oznacza to słowo. Natomiast nie to jest tematem mojego wpisu.
No to wyjaśniam, co jest "nie do pojęcia": po prostu należysz do tej elity, która film właściwie zrozumiała. Zamiast się cieszyć swoją elitarnością, niepotrzebnie się martwisz gustami ogółu, która dzieło obejrzała i się im nie spodobało. Na seansie za mną siedziała głośno (i chamsko) komentująca grupa kiboli, którym -odniosłem takie wrażenie- film się jednak podobał. Może więc nie jest tak źle z gustami przeciętnego widza?
Śmiem twierdzić, iż chamska grupa kiboli doceniła tę produkcja za coś zupełnie innego niż ja...
Taki już jestem. Ale pracuję nad swoją bystrością chodząc na filmy typu "Amok".
Cóż, nie zgadzam się z Twoimi poglądami, ale oddałbym życie, żebyś mógł je swobodnie wygłaszać.
Pozdrawiam i idź się trochę przewietrzyć, to studzi emocje. Ja idę na rower.
Au revoir!
Wybacz moją agresje. Być moze zbyt długo wpatrywałem się w otchłań... Zatem życzę miłego dnia!
Po przeczytaniu tego wątku przyszedł mi na myśl "artysta" malarz z filmu Pana Stanisława Bareji.
Niestety nie miałem okazji obejrzeć tego filmu. Czy mogłabyś powiedzieć, dlaczego przyszedł ci on na myśl?
Mam wrażenie, że jesteśmy tutaj trochę jak PO i PIS, jedni drugich nie przekonają.
Jest jeszcze grupa widzów, która nie nabiera się na tanie chwyty jak cytowanie Nietzschego czy Baudrillarda. Może dlatego, że mają na tyle otwarte umysły i wiedzą, że cytować też trzeba umieć, a nie klepać najpopularniejsze teorie z podstaw filozofii/antropologii kulturowej. Chcesz sobie obejrzeć ciekawy film otwierający umysł? Włącz sobie "Arrival", no chyba że taka komercja Cię nie kręci. A, przepraszam, "Co ty wiesz o swoim dziadku?" ocena 9/10... Rzeczywiście, mój umysł jest chyba bardzo zamknięty.
Oglądam bardzo duzo filmów i w każdym zwracam uwagę na wiele aspektów - patrzę bardzo szeroko. Mógłbym pisac tutaj o montażu, zdjęciach, jednak w przypadku Amoku akurat cos innego przykuło moja uwagę. Nikomu nie narzucam swojej opinii. Po prostu denerwuje mnie to nieprawdopodobnie, gdy ktoś pisze: "Dno, głupi film." Bez podania argumentów. Taka własnie postawę szkaluje moj wpis. Co do komedii. Oceniam humor, bo dlatego ogląda sie komedie. Przynajmniej ja w takim celu je oglądam. To, ze potrafię sie śmiać z sytuacji, tekstów, które dla takich osob, jak ty (na twarzy których pojawia sie zniesmaczenie i oburzenie, gdy słyszą słowo penis lub jakies przekleństwo, bo ich kultura jest na tak wysokim poziomie <śmiech>), niesmaczne lub nieśmieszne, to juz inna sprawa. Ale w takim razie zastanawia mnie, jakie jest Twoje poczucie humoru... Chociaż szczerze? Chyba nie chce wiedzieć. Pozdrawiam serdecznie
Rozśmieszyłeś mnie. Na początku myślałam, że to jakaś złota zarzutka, ale jednak nie, na serio do tego podchodzisz.
Podobał Ci się "Amok" - spoko, podałeś dlaczego, spoko. Ale włożyłeś wszystkich innych do jednego worka oceniającego filmy tylko pod względem "lekki i przyjemny" i myślisz, że oni są zacofanymi tępakami. O tym jest Twój wpis, a nie o tym, że ludzie nie potrafią argumentować. Też czujesz się jak ubermensch niczym Krystian Bala?
Moja kultura jest na tak wysokim poziomie <śmiech>, że nie boję się takich filmów, jak je oglądam nie reaguję zniesmaczeniem i oburzeniem, a po prostu "zwracam uwagę na wiele aspektów - patrzę bardzo szeroko" i za wiele w nich nie dostrzegam. <śmiech2> A skoro nie chcesz wiedzieć jakie mam poczucie humoru, to myślę, że ominie Cię dużo filmów, w których główną rolę nie gra penis w scenariuszu, chociaż kilka przekleństw na pewno się pojawia. Także nic straconego, no nie?
Jeszcze mam jedno pytanie, bo aż oczy przecieram ze zdumienia. Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 2 - 9/10 <3. Tego na pewno nie rozpatrywałeś pod względem komedii, bo nie ma tam penisów ani przekleństw, zastanawiam się pod jakim względem uznałeś ten film za tak wybitne dzieło?
Widzę, ze zlustrowałaś mnie z góry na dół. Cieszę sie, ze moja osoba wzbudziła w Tobie takie zainteresowanie
I odpowiadając na Twoje pytanie - owszem, znalazłem wiele wspólnych cech z Balą. Bardzo ciekawa postać.
Nie ma się czym chwalić, chociaż nie zaprzeczam - ciekawa postać
Twoja osoba wzbudza dość średnie zainteresowanie, raczej irytację. Próbowałam rozszyfrować Twój gust filmowy, ale szczerze mówiąc chyba sobie daruję, bo raczej nie podpowiesz mi co ciekawego mogę obejrzeć następnym razem.
I jeszcze pytanko - jak poprawnie cytować? Zakładam, ze skoro twierdzisz, ze twórcy Amoku nie potrafią tego robic, napiszesz tu swoją jedyną i prawdziwa definicję "umiejętności poprawnego cytowania". Czekam z niecierpliwością!
Jak chcesz definicję to zapytaj ciocię Wikipedię albo wujka Google. Jest coś takiego jak umiar i wyczucie - autorom "Amoku" zabrakło i jednego, i drugiego. To tak jak z żartem, który słyszy się po raz setny - po prostu nie śmieszy, a wzbudza politowanie, że opowiadacz zna tylko to.