Architekt Roszewski zostaje zamordowany. Kilka lat później inspektor Jacek Sokolski odnajduje dowody, które wiążą się z motywem opisanym w powieści kryminalnej pod tytułem "Amok".
Do połowy jest to film niemal na poziomie "Jestem mordercą". Świetne dialogi, niezła intryga, klimacik. Od sceny z Kuną wszystko się rozlatuje jak domek z kart.