...oglądnięciem tego filmu. Zachęciły mnie burzliwe posty na forum, zwłaszcza ten o znieczulicy. Myślę, że takową dysponuję, nawet w większych ilościach. Poza tym lubię filmy bez szczęśliwych ckliwych zakończeń. Zwłaszcza ostatnio. No to : press to play. Zobaczmy jak się mają oczekiwania do rzeczywistości.
Mocne kino. Pokazujące tą okrutną, bezwzględną część życia. Jednocześnie uwidaczniające ogromną samotność głównych bohaterów. Pomimo, że fabuła jest oparta na bogactwie dialogów, przeraża pustka. Słowa są jedynie nieudolną próbą wypełnienia przestrzeni. Motyw z psem - dla mnie kluczowy. Całe życie szukamy czegoś co wydaje nam się być tak blisko. Trwamy w zawieszeniu licząc, że pewnego dnia los się odmieni. A zmieniają sie tylko kolejne daty w kalenradzu... ....Polecam.
pierwszy wątek był bardzo okej ,ale druga połowa filmu mnie zanudzała tak że z trudem obejrzałem do końca
Heh, nadal film czeka w kolejce, wciąż dochodzą nowe pozycje i trudno wrócić do tej zaległości, o której przypomniał mi "Birdman" :)...
Oglądnąć to sobie można reklamę podpasek, prognozę pogody, tudzież zacne/przecudnej urody polskie seriale, ale nie filmy Iñárritu, paniusiu.
Film nie jest o psach. Smutne jest to, że wątek psi najbardziej porusza (niektórych), podczas gdy dramaty dzieją się zupełnie gdzie indziej, ale to już (na niektórych) nie wywołuje wrażenia. Psychologia nazywa to płytką emocjonalnością.
Iñárritu pięknie pokazał miłość w różnych jej odmianach, zarówno jej powierzchowność, jak i jej głębię. Wszyscy poszukują miłości i bliskości, ale każdy inaczej i na swój sposób, co genialnie uwidocznił Iñárritu.
Może gdy jest się skrajnie prostym i ograniczonym, to rozumowanie "albo, albo" ma jakąś rację bytu. Ale takie czarnobiałe postrzeganie z rzeczywistością wiele wspólnego nie ma.
Równie dobrze można napisać że wszystko jest czarnobiałe. Praktycznie każdy film ma jakieś wady lub zalety. To jest dział opinii,gdzie w moim przekonaniu dystans raczej utrudnia niż ułatwia wydanie (u każdego subiektywnej przecież) opinii.
Wszystko jest szare i zależne od perspektywy, nie można napisać, że wszystko jest czarno-białe, bo jest tylko dla prostolonijnych ludzi którzy z myśleniem wiele wspólnego nie mają. Moim zdaniem jak ktoś nie ma dystansu to nawet nie powinien zaglądać do internetu... jest tak powiedzenie, że mówi się "pół żartem, pół serio", to jest jeden z przykładem dzielenia dystansu z powagą.
Film jest o psach w podobnym stopniu co o ludziach, lecz na innej zasadzie. Psy są podstawową osią każdej historii, i wątek psi w filmie ma poruszać wg samego reżysera, nie na podstawie tej 'płytkiej emocjonalności', tylko dlatego, że są one katalizatorem przemian, metaforą i odzwierciedleniem stanu głównych bohaterów. Do tego rzadko na ekranie pokazane jest tak dosadne cierpienie zwierząt(w przeciwieństwie do ludzi), dlatego nic dziwnego, że ten motyw wywołuje kontrowersje i sam Inarritu o tym na pewno wiedział - ale racja, że ludzkie dramaty są ważniejsze.
Co do paniusi, to tylko frajerzy piszą takie rzeczy, gdyby to była rozmowa na żywca, może miałbyś trochę więcej kultury.
Właściwie to ludzkie dramaty są tak samo ważne jak innych zwierząt i organizmów, czyli ani trochę... giną w ogólnym chaosie i ogromie niepojętego :) Z resztą to już kwestia osobista, czy komuś bardziej szkoda psów czy ludzi. Śmieszą ludzie którzy odbierają psychologię jako jakiś bezsporny wyznacznik.
Psychologia to zbiór wydumanych, generalizujących teorii, często ze sobą sprzecznych. Ciężko dziwić się ludziom którym bardziej psów szkoda. A odbiór filmu zależy od subiektywnych preferencji.
Bardzo merytoryczna odpowiedź. Nie, dziękuję.
Skąd opinia, że "psychologia to zbiór wydumanych, generalizujących teorii, często ze sobą sprzecznych". Widać, że nie masz zielonego pojęcia o psychologii.
Czy poza truizmami typu "odbiór filmu zależy od subiektywnych preferencji" masz coś konstruktywnego do powiedzenia? Ech, ręce i nogi opadają...
Opinia ta pochodzi ode mnie, bo tylko moje zdanie biorę pod uwagę. Nie mówię, że jestem znawcą psychologii, ale parę książek przeczytałem, znam jakieś tam podstawy. I cała psychologia to tylko po części nauka o jakichś pewnych podstawach, jednak głównie domniemywania i ustalanie jakichś mglistych miar. Teorii jest wiele i wiele sobie zaprzecza, to może zobaczyć każdy idiota, więc nie muszę tego tłumaczyć. Sama praca psychologa to podawanie sugestii w które najczęściej sam nie wierzy, ktoś samodzielnie myślący, wychodzący poza zakodowany schemat myślenia, może co najwyżej to wyśmiać. Ludzka psychika i mózg nadal są dla nas nieodgadnione, a coś takiego jak "normalność" to tylko frazes, coś co ma upraszczać ludziom postrzeganie. W wielu artykułach jest dane do zrozumienia żeby podchodzić z dystansem do tej "nauki". Naszej psychiki nie da się jednoznacznie zdefiniować jest pełna nakładającyh się na siebie należności.
Dla ustalenia uwagi: napisz może co Cię porusza (albo nie) w tym obrazie, dlaczego zgadzasz/nie zgadzasz się z twórcą. Albo w ogóle o czym był film dla Ciebie.
W końcu to forum o filmach, czyż nie?
Tak tylko z ciekawości, nieco z innej strony zapytam, dlaczego Daniel dysponując sporym budżetem nie zabezpieczył w jakikolwiek sposób dziury w podłodze, lub w najgorszym przypadku postawił na jej miejsce chwilowo choćby jakąś komódkę...? Troszku to dziwne... Sam film bardzo dobry (mimo, że bardzo mocny).