Podobnie jak w przypadku Stolen Moments, jedyna kopia, która zachowała się do dziś, jest pocięta i eksponuje rolę Valentino. Przez to ponownie miałem problemy w połapaniu się, o co dokładnie chodziło, a sam aktor nie miał wcale głównej roli w tym fragmencie (choć było go relatywnie dużo). Nie wiem, czy to jakiś pastisz, ironia czy komedia, próba obalenia dziwnego władcy wyspy miłości, kiedy każdy z uzurpatorów jest w swoim własnym zakochaniu szczęśliwy. Dziwny i nie sprawił mi większej przyjemności z oglądania.