Pani reżyser odpowiedzialna za niesławny horror "Intensive care" powraca po 8 latach z nowym filmem. I co? i jajco. Szczerze mówiąc nie ogarniam jaki byl jej zamysł. Nie wiem nawet od czego zacząć. Nie to żeby było aż tak źle, bo były i dobre aspekty tego dziwadła... ale...
wiem! zacznę od trailera:
http://www.youtube.com/watch?v=rjlANJWPSXA
Amerykanin Benny (Joe Maruzzo) jest alfonsem. Opowiada nam o tym jak to z Holenderką Alma (Sylvia "Emmanuelle" Kristel) zaczęli romans i założyli ekskluzywny nocny klub-burdelik. Jego kłopoty pojawiają się wraz zatrudnieniem nowej dziewczyny - Charley (seksowna Ellen Ten Damme). dalej fabula robi się dość dziwna i to co najbardziej mnie intrygowało niestety porzucono bez wyjaśnienia.
Mamy tu tańczące laski, szczątkową dawkę seksu, przemyt narkotyków, romans, szczątkową dawkę przemocy i jazz. O tak całkiem przyjemny jazz/ easy listening leci sobie przez większość filmu, pojawia się też trochę całkiem fajnej elektroniki (patrz kawałek z trailera). Po filmie widać, że budżet nie był wielki, ale na szczęście nie kręcono go kamerą cyfrową. Nie wiem jakiego sprzętu/ taśmy użyto , bo nie znam się na tym zupełnie, ale wygląd filmu jest dość old-schoolowy, mamy taki "retro feeling".
Obsada jest po części nawet znośna, ale niestety Holendrzy nie wypadają zbyt dobrze mówiąc po angielsku.
Ogólnie film nie jest zbyt dobry, ale w sumie mnie nudził, oglądało się go w miarę dobrze, bo byłem ciekaw co się stanie, no i muzyczka przygrywała fajna. Jest kilka fajnych scen, ale na końcu byłem jednak rozczarowany. To taki płytki thriller psychologiczny klasy b :D
Ja znalazłem na cinemageddon, ale to zamknięty tracker. Trzeba by przeszukać internet wzdłuż i wszerz, może gdzieś jeszcze się poniewiera.