To wina dźwiękowców, że nasze produkcje ogląda się z uchem przyklejonym do odbiornika ?, na pilocie klika się głośność na maksa a i tak nie można drgnąć i trzeba bardzo się wysilać / natężać, żeby cokolwiek zrozumieć, jakby mówiący - grający mieli kluchy na języku... Tutaj znakomity aktor Stroiński przez 2 godz. "mruczy" coś pod nosem. Wolę myśleć, że to film jest nieprofesjonalnie zrobiony, a nie że wina leży po stronie aktora. No chyba, że się mylę...