Ja odniosłam wrażenie, że historia Rublowa była tylko pretekstem do przedstawienia realiów ówczesnej Rusi. Postać Andrieja była łącznikiem spajającym wydarzenia przedstawiające aspekty średniowiecznej egzystencji, a te Tarkowski nakreślił po mistrzowsku.
Jednak w tym filmie zabrakło mi tego czegoś. Reżyser zbyt mało uwagi poświęcił głównej postaci. Poza tym wydawał mi się nad wyrost moralizatorski. Przez to momentami był pretensjonalny.
Muszę dodać, że ostatnie 10 minut działu Tarkowskiego była czymś fenomenalnym. Te ikony i muzyka... Genialne.