Daję 3 za ładne ujęcia. Pomijam, że fabuła naciągana, ale jak już tworzymy film sci-fi, to nie naginajmy pewnych faktów rzeczywistych, bo jak to w życiu, wielu zobaczy i pomyśli, że tak jest naprawdę. Po pierwsze, Kościół może wybrać na Papieża nawet osobę świecką. Po drugie Iluminaci są lożą masońską założoną w Niemczech, nie mają nic wspólnego z Galileuszem. Iluminaci organizowali rewolucję francuską, wojnę domową w Hiszpanii i inne przedsięwzięcia mające na celu walkę z Kościołem. Fakt, infiltrują Kościół, ale nie walczą z nim jawnie. Cała epoka oświecenia wzięła się stąd, że był to czas, gdy iluminaci doszli do głosu. Oświecenie oznacza drogę ku światłu (Lucyfer - niosący światło). Jako gnostycy wierzą, że człowiek jest uwięziony w ciele i musi wzbudzić w sobie boskość, ale nie jest to ścieżka materialna, a ścieżka duchowa, ścieżka opętania... Z całym szacunkiem do twórców filmu, ale nazywanie Kościoła zacofanym, bo nie uznawał teorii heliocentrycznej, jest śmieszne, jako że do dzisiaj nie została ona naukowo udowodniona.
Na plus dziennikarz TVN'u, który w filmie kłamie i w rzeczywistości też.