"Anioły i demony" Dana Browna przeczytałem w dwa dni. Może i nie jest to jakieś bardzo ambitne czy głębokie dzieło,
ale posiada swój klimat, wciąga, trzyma w napięciu i może nawet przekonać do refleksji. Lektura w sam raz na
wakacje.
Przed chwilą postanowiłem zaliczyć ekranizację tejże książki...
Cóż...
Delikatnie mówiąc film wywraca fabułę powieści do góry nogami. Film jest spłycony do granic możliwości, wyprany z
klimatu, właściwie z oryginalnej fabuły zostało brutalnie wywalone WSZYSTKO co choć w najmniejszym stopniu
mogłoby przekonać widza do uruchomienia choćby jednej szarej komórki. Ponadto, w przeciwieństwie do książki jest
kompletnie nieimersyjny.
Krótko mówiąc ten film jest jednym wielkim nieporozumieniem.
A teraz przestroga: jeżeli przeczytałeś "Anioły i demony" i chciałbyś obejrzeć jej ekranizację, za żadne skarby tego nie
rób... no... chyba, że chcesz sobie popsuć wrażenia z książki (albo jesteś skretyniałym Amerykaninem).
zgadzam się w 100%. ja dawno temu oglądałam film i stwierdziłam, że jest słaby. natomiast książkę skończyłam czytać dopiero wczoraj. zachwyciła mnie. dlatego zastanawiam się jak można w takim stopniu zepsuć ekranizację takiej świetnej książki. tak naprawdę to film ma bardzo mało wspólnego z powieścią, dlatego radzę wszystkim przeczytać książkę a film olać. :)
Jako osoba która nie przeczytała książki nie będę wypowiadać się na jej temat. Muszę jednak przyznać, że widać iż film jest jej słabą ekranizacją. Jeden wielki chaos, akcja poupychana na siebie, żeby tylko skrócić czas filmu. Jedyną zaletą filmu jest dobra muzyka, która stara się stwarzać jako taki klimat. Nawet świetny Hanks tutaj nie pomaga. Według mnie film jest średni. Wystarczałoby tylko oddać go w ręce kogoś znającego się na rzeczy a powstałaby naprawdę dobra ekranizacja.
W większości się zgadzam.
Fajny film, nie ma co.
Dobrze zrealizowany i fajnie się oglądało. (chociaż szału też nie ma)
Ale książka jest o sto razy lepsza.
dziekuje
wprawdzie ksiazki nie czytalam i chyba raczej czytac nie bede
zlaszcza po obejrzeniu filmu
dawno nie ogladalam czegos rownie slabego i niedorzecznego
Ogólnie książki Dana Browna do ambitnych dzieł nie należą, ale to idealne pozycje na dojazd do pracy środkami komunikacji miejskiej :D 3-10 rozdziałów przed pracą, 5-15 rozdziałów po pracy (większe korki ) i czas w tramwaju jakoś zlatuje.
A odnośnie ostatniego zdania założyciela tematu, to ja jestem zdania, że książki Browna też są skierowane do typowego skretyniałego Amerykanina. Co prawda przeczytałem tylko Anioły i Da Vinci, ale cały czas miałem wrażenie, że Brown uważa czytelnika za totalnego debila, wszystko wykłada, kawa na ławę, niektóre zagadki są debilnie proste, akcje przewidywalna, a główny bohater (niby wykładowca na poważnej uczelni) często zachowuje się jak kretyn i bardzo wolno kojarzy fakty.
Jeśli pozostałe książki Browna są pisane w tym samym stylu to właśnie je będę omijać szerokim łukiem, i co najwyżej z ciekawości tylko ekranizacje obejrzę.
Anioły i demony to najlepsza książka Dana Browna! Kod da Vinci jest właśnie napisany w taki specjalny sposób, dla ułomnych umysłowo Amerykanów. A jeśli ktoś wcześnie czytał choćby "Święty Graal, Święta Krew", to tylko denerwuje się jak Dan Brown przeinacza i konfabuluje:)
Bóg stworzył Szatana więc Anioły i Demony stworzyło jego dziecko anioł Lucyfer,który przeszedł na ciemną stronę mocy.