Nie chodzi o to, że aktorzy grali słabo, ale na pierwszy plan wysuwa się w tym filmie nietypowy sposób przedstawienia obrazu artystycznego. Przeplatanie się teatru i filmu. Warto obejrzeć także ze względu na samego Tołstoja. Film uchwycił to co pisarz podkreśla i w swojej powieści.
Aha, ktoś kto zupełnie nie ma pojęcia o czym była "Anna Karenina" może się w filmie trochę pogubić, ale dla widzów zaznajomionych z tematyką będą to przyjemnie spędzone 2 godziny.
Po raz pierwszy spotkałam sie z tak dobrą realizacja nietypowego pomysłu (chodzi tutaj o sceny teatralne) i szczerze, pomimo początkowego zaskoczenia i chwilowego automatycznego odrzucenia z powodu niezrozumienia koncepcji takiego przedstawienia obrazu filmowego, uważam iż zasługuje na mocną 8.
Zachwycil mnie. Nawet jeśli gra aktorska była mało ciekawa i to że widz nieobeznany z ksiązka może sie pogubić w chaosie zdarzeń w filmie, wszystko to zostało nadrobione dobrą muzyką w odpowiednich momentach, świetnymi ujeciami, a przede wszystkim sposobem w jaki sceny sie przenikaja i kontrastują- chociażby scena w której Anna wracajaca do domu do męża z urywkami jej zdrady z Wrońskim. Wszystko to się kumuluje i tworzy niepowtarzalny intensywny charakter filmu, który przenikajac do psychiki widza pozostawia w nim nostalgię za owym typem miłosci- ogromnej a przez to o ogromnej sile destruktywnej.