Których w sumie też nie ma za dużo ale dostajemy za to ich córkę, która daje nam jakąś nadzieje na ciekawą kontynuacje losów tej rodziny.

A wracając do filmu to motyw z wykorzystaniem innych nawiedzonych rzeczy strasznie skopany te monety i wilkołak są do niczego. Nie tylko nie są ciekawe (a potencjał był ogromny) ale do tego nudzą. Do tego zdecydowana większość filmu dzieje się w ciemnościach gdzie mało co widać. Ja rozumiem że horror i noc pasują do siebie ale bez przesady.

Same straszenie też nie jest oryginalne, to wszystko już gdzieś widzieliśmy, nierzadko wykonane lepiej.

Po Annabelle wraca do domu przerzuciłem się na Netflixową Marianne i bawię się przy niej dużo lepiej. Są straszne momenty, jest humor (nie w tych samych momentach co sceny które mają straszyć, policjant jest niesamowity), jest odrobina oryginalności dotycząca istoty i zachowania samej wiedźmy, są świetne ujęcia, odrobina tajemnicy i klimat małego nadmorskiego miasteczka gdzie dzieją się złe rzeczy. Dla mnie wystarcza żeby dobrze się bawić przez 8 odcinków.