kocham animację, a pana Kaufmana bardzo cenię jako scenarzystę. "Anomalisa" była długo przeze mnie wyczekiwanym filmem. gdyby nie to, że chciałam zobaczyć pięknie zanimowane lalki i po co ich tu użyto wyłączyłabym film po parunastu pierwszych minutach. nuda, klisze, nuda, klisze, nuda, nuda, nuda. i tak przez cały film. lalki grają jakąś rolę tutaj, bez nich nie dałoby się opowiedzieć tej historii. fajny koncept, ale rozegrany w najnudniejszy, najbanalniejszy sposób. polecam obejrzeć sobie "mejkingofy" i posłuchać o niesamowitej scenografii i pracy włożonej w to - robi wrażenie. sam film jednak nie jest warty spędzenia z nim wieczoru.
Faktycznie-fabuła marniutka. Facet poznaje w hotelu babeczke, po paru głębszych planują razem nowe życie a po wspólnie spędzonej nocy każdy idzie w swoją stronę. On wraca do swojego nudnego życia do żony i syna ona zaś piszę list, że mu wybacza i rozumię. Patrząc na dorobek reżysera można było oczekiwać czegoś bardziej wyrafinowanego, głębszego. Jeślli nie widzisz w anomalisie żadnego innego sensu, nie czujesz niepokoju widząc kukiełki tak doskonale imitujące życie, jeśli nie dostrzegasz geniuszu twórców to film zdecydowanie nie jest dla ciebie.
Z pewnością nie można mu odmówić niesamowitości. Ktoś napisał , że idealne dopasowanie treści i formy, dla mnie to jednak zdominowanie formy albo raczej niedostatek treści bo to forma właśnie fascynuje. Mam wrażenie, że nie został zbudowany klasyczny podział na wstęp, rozwinięcie, zakończenie(kulminacja) bo kulminacją jest tutaj scena łóżkowa albo monolog na scenie, które zamiast dawać progres pozostawiają widza z niczym.
Gdyby postaci z filmu zastąpić aktorami, nie dałbym więcej, niż 3, lub w ogóle nie dotrwałbym do końca filmu.