PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=140245}
6,9 7 750
ocen
6,9 10 1 7750
5,8 5
ocen krytyków
Anthony Zimmer
powrót do forum filmu Anthony Zimmer

Połączenie thrillera z romansem od razu przywodzi mi na myśl filmy Alfreda Hitchcocka. Duch Hitcha wyraźnie unosi się nad tym filmem, bo choćby takie spotkanie dwóch obcych sobie osób w pociągu, przypomina "Nieznajomych z pociągu". Niestety, wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Jakim cudem Chiara w pociągu (DUŻY SPOILER!) zdołała natrafić akurat na Zimmera? (KONIEC SPOILERA) Dlaczego policja tak łatwo przestaje się interesować Taillandierem, choć jest on przecież podejrzanym numer 1?

A jednak coś w tym filmie jest i głównie mam na myśli sposób w jaki został zrealizowany. Jest to obraz stonowany, bez szalonego tempa, z odpowiednim zachowaniem tajemnicy oraz umiejętnie poprowadzonym wątkiem miłosnym. Gdyby nie te nielogiczności o których wspomniałem na początku, film byłby zdecydowanie lepszy, a tak mamy do czynienia ze zmarnowanym potencjałem. Salle inspiruje się Hitchcockiem jak tylko może, ale nic większego z tego nie wynika, bo film ma za słaby scenariusz. Końcowy plot-twist również mnie nie zaskoczył, bo i taki wariant obstawiłem dużo wcześniej. No cóż, pozostaje zatem duży niedosyt.

PS Remake z pewnością będzie słabszy: bez artystycznego zacięcia, poprowadzony bardziej efekciarsko.

ocenił(a) film na 6
La_Pier

zgadzam sie. idealny material dla Polanskiego. on juz by wiedzial co z tym zrobic. co pokazal wczesniej robiac Frantic. co do remeaku to nie byl bym taki pewien. moze wyjsc calkiem dobra produkcja.

Ibrah

Po drugim obejrzeniu i lepszym zapoznaniu się z filmem, postanowiłem wyjaśnić pewne kwestie, te najbardziej kontrowersyjne. Nie wiem czy moje teorie nie są odrobinę naciągane, to już każdy sam oceni. Uważam w każdym bądź razie, że są prawdopodobne.

UWAGA - BARDZO DUŻE SPOILERY!


Jakim cudem, Chiarra w pociągu usiadła akurat obok Zimmera?

Może po prostu miała szczęście i trafiła na niego. Taka 100% skuteczność zdarzająca się raz kiedyś. Albo też... Zacznijmy może od tego, że Chiarra miała usiąść obok jakiegokolwiek mężczyzny, ale wydaje się, że przy wyborze kierowała się własnymi kryteriami. Co zresztą widać, bo bohaterka nie siada przy pierwszym lepszym, lecz szuka tego najbardziej odpowiedniego, tego który będzie jej pasował. Większość mężczyzn w pociągu po prostu zwyczajnie się gapi na Chiarrę. Nasza bohaterka przechodzi obok nich ponieważ są oni bez wyrazu, niezbyt pociągający, zwyczajni i po prostu nieciekawi. Siada więc przy mężczyźnie, który ma na nosie okulary i czyta. Wygląda zatem na intelektualistę, których być może Chiarra preferowała bardziej od innych mężczyzn. Dlatego właśnie Taillandier przyciągnął jej uwagę.


Dlaczego policja tak szybko przestaje interesować się Taillandierem?

Komisarz od samego początku nie bierze Taillandiera na serio. Uważa, że jest on fałszywym celem, mającym odwrócić uwagę od prawdziwego Zimmera. Ponadto uważa, że Chiarra chwilowo się w nim zadurzyła, lub odwrotnie - to Taillandier zakochał się w pięknej nieznajomej. Dlatego też komisarz nic nie robi sobie z faktu, że Taillandier próbuje ratować Chiarę z rąk Nassaieva. Komisarz uważa, że to nie oznacza absolutnie nic, ponieważ biedak Taillandier się w niej zakochał i dlatego chciał ją ratować. Komisarza jeszcze bardziej utwierdza w tym przekonaniu notes zawierający informacje o brudnych pieniądzach Zimmera, który ten zostawia policji. Skoro Zimmer oddał im tak cenne informacje, to znaczy, że nie ma go w pobliżu, że jest gdzieś w bezpiecznej kryjówce, że daje wyraźny znak policji: rachunki wyrównane, nie szukajcie mnie. Komisarz nie wziął jednak pod uwagę tego, że Zimmerem jest właśnie ten zwykły człowieczek, Taillandier. A przecież, pod latarnią zawsze najciemniej. Również śmierć Nassaieva, to znak, że Zimmer tak to zaplanował, żeby usunąć swojego najgroźniejszego wroga, jakim był właśnie Nassaiev. Zimmer wiedział, że Nassaiev aby wywabić go z kryjówki, posłuży się najbardziej brutalnymi metodami, ale też znakomicie wiedział, że komisarz nie pozwoli, aby Chiarra została zabita, ponieważ była kiedyś w policji.


Jeszcze jedna zagadka do rozwiązania, już chyba ostatnia. Dlaczego komisarz policji zabiera na akcję Taillandiera, choć przecież wcale nie musiał tego zrobić?

Wyjaśnienie jest chyba proste. Komisarz czuje, że jest coś winien Taillandierowi, jako że ten stał się fałszywą przynętą na Zimmera i omal nie stracił przez to życia. Dlatego zabiera Taillandiera na akcję, aby mógł zobaczyć twarz prawdziwego Zimmera, gdy ten się pojawi.


Nie wiem czy moje gdybania poprawiają odbiór filmu. Wciąż jakby nie patrzeć na fabułę, dużo tu przypadkowości i szczęścia. Bardzo dużo. Ale to nie zmienia faktu, że film jest klimatyczny, czego na pewno nie będzie można dostrzec w dziadowskiej, amerykańskiej wersji z idolem nastolatek i okropną babą, Jolie A.

Ten "Anthony Zimmer" ma coś w sobie. Niby taki zwykły filmik, a jednak nie pozwala o sobie zapomnieć ;) Europejski thriller z wyraźnie romantyczną nutą w stylu Hitchcocka ;)

ocenił(a) film na 9
La_Pier

Sluszne uwagi:)

Mnie klimat filmu wkrecil mocno.

Mysle, ze komisarz musial wiedziec o Taillandier'ze przez to, ze Chiarra kontakowala sie z nim. Sam komisarz powiedzial, ze wiedzial o nim od poczatku (tzn. ze nie jest on Anthonym).

A Chiarra znalazla po prostu pozornie latwego faceta, o niskiej samoocenie. Ale ta scena mistrzowska. Jak pozniej ogladalam Turyste, to imho Jolie w porownaniu do Marceau wypada blado. A moze to po prostu moja niechec do celebaracji celebrytow i preferowanie aktorow nad zywymi bostwami?

ocenił(a) film na 6
La_Pier

Dla mnie film maksymalnie przeciętny. Broni się klimatem, ale już fabuła,aktorstwo i reżyseria pozostawiają wiele do życzenia. Już lepiej obejrzeć "Nie mów nikomu", chociaż tam też cudów nie ma. Kryminał klasy B.

krzychun

Fajna atmosfera, dobre zdjęcia, muzyka idealnie dobrana do gatunku, reżyser się nie spieszy i nie idzie w stronę szybkiej akcji. Do tego zjawiskowa Marceau i przede wszystkim ta romantyczna aura rodem z thrillerów Alfreda Hitchcocka. Wprawdzie Hitchcock to to nie jest, ale ogląda się nieźle.

Nie! Tylko nie "Nie mów nikomu". Toż to okropny kicz. A wszystko przez formę. Canet postawił na jasne zdjęcia (sic!) i całkowicie nie pasującą do tego gatunku muzykę (nawet pioseneczki U2 wrzucił). Wyszło coś, co zupełnie nie przypomina thrillera. A chyba to miał być thriller, tak? Tymczasem tutaj mamy formę pasującą do jakiegoś dramatu lub romansu, ale nie do thrillera. Thriller musi być ponury, a zdjęcia i muzyka powinny budować zagrożenie. Tego w ""Nie mów nikomu" nie uświadczymy. Film Caneta nie posiada thrillerowatej otoczki i jest zupełnie pozbawiony napięcia.

Natomiast "Anthony Zimmer" od samego początku jest perfekcyjnie wystylizowany na thriller pełną gębą. Coś, czego bardzo mi brakowało w kiczowatym "Nie mów nikomu". Zdecydowanie wolę "Zimmera".

ocenił(a) film na 6
La_Pier

"Nie mów nikomu" to przeciętny film i nie zamierzam Go w sumie bronić, zwyczajnie bardziej mi się podobał. Zimmer to dla mnie tylko atmosfera, nic więcej. W ostatnie dekadzie pojawił się co najmniej jeden thriller, który miażdży obie ww. produkcje - "Nieznajoma" Tornatore.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones