„Anthony Zimmer” (2005)- w skutek perfidnej intrygi międzynarodowego przestępcy, którego ściga policja i mafia, oraz jego przyjaciółki, pewien spokojny Francuz na urlopie zostaje wzięty za osławionego kryminalistę.
Film ogląda się bez większych trudności do momentu gwałtownego zwrotu akcji w końcówce, która zamiast zaskoczyć widza obnaża całą głupotę scenariusza.
Próba zaskoczenia widza (który takiego niedorzecznego obrotu sprawy właśnie się spodziewa)psuje nastrój i wiarę w francuskie kino sensacyjne.
Uwierz mi, niektórzy nie dość że się tego spodziewali, to jeszcze mieli nadzieję że będzie inaczej. Bardziej byłem zaskoczony faktem, że sprzedawca cebuli to przebrany monsieur LeClerc.
Zgadzam się przez cały film miałem nadzieję, że aż tak banalny on nie będzie i pozostało na nadziejach niestety, chyba nawet dziecko wiedziało o co chodzi. Przecież nawet nie dali innej możliwości jak tylko dwie.
no i bardzo dobrze, że wszyscy wiedzieliście, kto jest kim. I to lepiej od własnej jego kochanki. Może to miało widzów podnieść na duchu.
natomiast zamiast nagłego 'zwrotu', lepsze jest to, jak zimmer pogrywa sobie z najbliższymi ludźmi. Jak to zostało powiedziane, jest graczem. Widocznie już mu się znudziły genialne procedery prania kasy i zabawił się w teatrzyk, żeby przy okazji pozbyć się Rusków, a mógł ich normalniej jakoś sprzątnąć;) No i po to by na nowo uwieść swoją panią, wiadomo, ze od czasu do czasu w związku trzeba urozmaicić