Za każdym razem, gdy w obszar kultury współczesnej wkraczają antyczne trupy, owe szkolne upiory spetryfikowane w kanonie lektur, można – i należy – zadawać te same krytyczne pytania. A zatem: czy Antygona Sophie Deraspe to przykład twórczego wskrzeszenia tragedii Sofoklesa, czy może film wpadający w pułapkę zbytniej wobec niej służalczości? Nie zawsze przecież naszym karłom udaje się wspiąć na ramiona aforystycznych olbrzymów, a sam obraz tego wysiłku przedstawia zadanie karkołomne. W tym konkretnym wypadku mamy dowód na to, że choć karkołomne, to nie awykonalne.
https://ciszekpisze.pl/2020/12/antygona-z-algierii/
Nie tyle z Algierii, co z Kabylii. Bohaterka często podkreśla swoją kabylska (berberyjska) tożsamość. W strój z Kabylii ubrana jest babcia, na ścianie w mieszkaniu wisi kabylska flaga. To na marginesie. A gdy chodzi o meritum, to zupełnie się nie zgadzam; z wielkiej antycznej tragedii wyszedł jakiś anarchizujący manifest w sosie politycznej poprawności.