ostatni raz tak się czułam po obejrzeniu filmu "Drive", chociaż "Blue spring" go pobił. Uwielbiam ten stan gdy po seansie nie ruszam sie z miejsca jeszcze kilka minut - to znaczy że twórcy wykonali kawał dobrej roboty. I tak było w tym przypadku, jedni pokochają a inni znienawidzą, ale na tych pierwszych pozostawi długotrwałe i dobre wrażenie.
Z tym Drive to tak serio? Pytam poważnie, bo jeśli tak to w końcu go obejrzę. Uwielbiam Aoi Haru, a nad Drivem wielokrotnie myślałem, ale ciągle się jakoś nie przekonałem.
Obejrzyj nawet dla porównania. Drive jest w amerykańskim stylu i kontrastując te dwa filmy widać inną atmosferę. W Drive nie ma też tak poważnego przesłania jak w Aoi Haru, ten pierwszy robi wrażenie tylko klimatem który mi akurat przypadł do gustu ( no i może historią miłosną , niestety kobiety tak już mają...) Mimo wszystko obejrzyj. Utwierdzisz się w przekonaniu ,że faktycznie nie ma się co Drivem tak bardzo podniecać. ;)