Mam pytanko dotyczące fabuły: czy "ci źli" to Aztekowie, a "ci dobrzy" to Majowie, czy w tym filmie ukazana jest tak jakby wojna domowa między dwoma plemionami z grupy Majów? Bo jakoś mnie to zastanawia.
Prawdopodobnie wszyscy z nich byli Majami. "Tymi złymi" byli mieszkańcy miasta, być może miasta-państwa, którzy najeżdżali "dobre" dzikie plemiona, w celu zdobycia niewolników. Aby lud nie buntował się z powodu klęski nieurodzaju i epidemii chorób, kapłani wpadli na pomysł, by wykorzystać zaćmienie słońca jako koniec boskiej "klątwy".
Wg opisu to Majowie, to Ci 'źli'. Możliwe, że ci 'dobrzy' nie byli Majami, bo w końcu nie rozumieli 'wyrywania serc', co było rytuałem religijnym tych drugich (mieli inne wierzenia)
Tak na prawdę rejon dzisiejszego Meksyku zamieszkiwało bardzo dużo plemion (szczególnie tuż przed pojawieniem się konkwistadorów) Mieszkali tam: Aztekowie, Waztekowie, Majowie, Chichimekowie, Toltekowie, Mistekowie, Taraskowie, Totanakowie.
Tak na prawdę film nie pokazuje nic z mentalności ludzi dawnej mezoameryki. Dla Indianina który miał być złożony w ofierze jego los był zaszczytem. Bywało wiele sytuacji, że jeniec wojenny został uniewinniany a i tak domagał się, żeby go złożyć w ofierze.
Poza tym tamte ludy były bardzo honorowe i nigdy nie napadały na innych z zaskoczenia.
Moim zdaniem Gibson wszystko pokręcił - a szkoda bo nie ma dobrego filmu dotyczącego tematu ludów ameryki.