Niestety ale jest to typowy produkcyjniak, jakich w Japonii powstają zyliony rocznie.

Rzecz która najbardziej mnie raziła to animacja. Ta zestarzała się strasznie i aż w oczy kole. I nie chodzi tutaj o to, że ma dwadzieścia lat, bo już w czasie powstania filmu była zwyczajnie średnia. Nie sposób porównywać choćby do "Akiry" również z 1988 roku, czy do starszej o 4 lata "Nausicaä z Doliny Wiatru". A - również bardzo klasyczna - animacja z "Armitage III" po prostu miażdży ten film. Jeśli miałbym posłużyć się analogią do filmów fabularnych to od strony technicznej "Appleseed" stoi na poziomie zbliżonym do zalewającej rynek fali produkcji STV klasy C/E.

Co do fabuły. Ta też nie jest najlepsza. Scenariusz wydaje się być pisany na zasadzie "byle by widz z grubsza zajarzył, w końcu większość komiks i tak zna". Nie mówię o konieczności głębi postaci, ale ich psychologia jest ledwie zarysowana. Hmm... może teraz jakieś plusy. Jak na 70 minut filmu scenariusz I TAK lepszy jest od nowej wersji - nie przekombinowano z nim, nie wsadzano dziesiątek niepotrzebnych wątków w stylu wspomnień o matce itp. Niepowodzenia związane z ekranizacjami "Appleseed" bardzo mnie dziwią, w końcu materiał wyjściowy wydaje się być takim filmowym samograjem. Cóż. Może w 2020 za trzecim podejściem uda im się stworzyć coś wartościowego ;)

4/10. Polecam jedynie maniakom anime, oraz osobom które chcą mieć porównanie z nowszą wersją.