Appleseed jest tytułem, który zrobił sporą karierę, płytę z tym anime można było przez długi czas kupić w niemal każdym większym supermarkecie w Polsce za parę złotych. Podejrzewam, że wielce możliwe, że jest to dzięki temu u nas jedno z popularniejszych anime. Trzeba przyznać, że pod kątem technicznym jest wykonane solidnie, wiele elementów może się podobać. Wrażenie robi już początek, gdzie widz ma okazję obejrzeć sekwencję potyczki w typowej scenerii postapokaliptycznej. Szybko jednak z główną bohaterką przenosimy się do supernowoczesnego państwa-miasta Utopii, gdzie oczywiście zmienia się też sceneria i tutaj zaczynają stopniowo wychodzić wszelkie niedostatki Appleseed.
Robi się wręcz cukierkowo, piękne bohaterki w obcisłych wdziankach, świat już nie postapokaliptyczny a raczej bliższy realiom Star Treka, czy raczej I Robot. I przez ten przeskok zaczyna też kuleć fabuła, zaczynają się dziać rzeczy absurdalne, pełne patosu dialogi, a wszystko w owej Utopii (kto tak ją nazwał, czy nie sprawdził wcześniej znaczenia terminu? absurd!), gdzie bohaterowie noszą imiona z greckiej mitologii: pani premier to Atena, minister wojny to Uran, który... No właśnie- bohaterowie zachowują się jak ich mitologiczni imiennicy. To i tak trzyma się jeszcze jakoś. Proszę sobie jednak wyobrazić sytuację, w której pani doktor (w żadnym zespole badawczym, tylko sama z asystentką) pracuje w laboratorium nad technologią mającą zrewolucjonizować technologicznie i społecznie świat. Dodam, że właśnie wybuchła wojna i wróg ma interes, by ta technologia została zniszczona. Tymczasem badania prowadzone są w laboratorium na... platformie wiertniczej (czy jest jakiś obiekt łatwiejszy do zniszczenia?) i jeszcze w obliczu ataku wroga, nie ucieka, ale kończy projekt i przekazuje go swej malutkiej córeczce, która oczywiście nieświadomie staje się centrum wydarzeń... Takich perełek jest wiele i niestety skutecznie psują radość z seansu. Słowem można obejrzeć, ale nie należy oczekiwać ambitnego anime. Takich jest sporo, Appleseed sporo do nich brakuje.
dobrze napisane,zgadzam się z tym co napisałeś.Mógłbyś polecić jakieś dobre anime,bo szczerze to się nie znam na tym gatunku
Nie jestem wielkim ekspertem w tej dziedzinie, ale anime jest szerokim zagadnieniem i można wiele fajnych i bardzo różnorodnych filmów znaleźć w tym przedziale. Moim pierwszym anime było genialne Ghost in the shell, chwilę potem równie udana Akira. Są to chyba dwa najbardziej znane filmy z gatunku i z całą pewnością należą do najlepszych. Z tego nurtu polecam też drugą część GITS, czy Memorizu.
Z tym, że te filmy to s-f, czy też okolice cyberpunk, a też ciekawym nurtem jest anime samurajskie jak znakomite Ninja Scroll (gorąco polecam), czy chociażby znacznie nowszy AfroSamurai, który ciekawie łączy elementy japońskie, klasyki westernu i sf właśnie.
Fajne, mniej znane i bardzo psychodeliczne są Nekojiru-so (Kocia zupa), czy Mind Game - surrealistyczna jazda bez trzymanki. Wymieniłem same tytuły, które uważam za więcej niż dobre, a sporo też jest słąbych rzeczy pokroju Appleseed, na które uważam nie warto marnować czasu. Mam nadzieję, że przypadną Ci do gustu. Pozdro!