Powalająca rola Lucyfera. Film bardzo fajny , coś innego. Nie tylko pulchne herubinki , ale prawdziwi żołnierze samego Boga
tak, ale z drugiej strony Vigo mógłby być nawet wróżką-zębuszką, a i tak byłabym nim zachwycona... oczywiście dlatego, ze jest doskonałym aktorem.
Ale film był osłodzony, że aż strach, zakończenie piorunująco szczęśliwe, a treść byłaby interesująca gdyby nie jej uderzająca bzdurność...
wspomnę tylko moment w którym nikomu nie znany policjant sam analizuje znalezioną biblię, zdolniacha z niego, potrafi określić jej wiek!
Poza tym te anioły wszystkie siedzą jak na grzędach... pewnie nie miałabym takiego miażdżącego poczucia beznadziejności gdyby nie fakt, że nastawiłam się na coś bardzo dobrego ( 4 gwiazdki w Wyborczej, która- swoją drogą- przestaje być jakimkolwiek "wyznacznikiem" filmów które warto zobaczyć), a zobaczyłam film raczej "niedociągnięty".
Mnie najbardziej podoba sie rola Viggo - jakby stworzona specjalnie dla niego. Jest powalajacy :)
Mnie też najlepiej w całym filmie podobała się jego rola aczkolwiek Peter Stormare w Constantine to wg Mnie najlepiej zagrana rola szatana w historii kina
Cherubinki. Z cherubinami to trochę inaczej, niż mogłoby się wydawać. W starej tradycji (przed rokokiem) cherubiny były całkiem poważnymi, a nawet przerażającymi istotami. Potem pomieszali tradycję Amora/Kupidyna z aniołami, bo mieli fiśka na punkcie mitologii grecko-rzymskiej, no i wyszło, co wyszło.