Tak właściwie powinien być zatytułowany ten film. To prawda, że reżyser chciał widzom koniecznie pokazać rzeczywistą codzienność takich ludzi, jak bohaterowie filmu: pełną napięcia, podejrzeń w stosunku do każdego, braku zaufania do kogokolwiek, niewygód, braku perspektyw itp. Daleko temu obrazowi do fajerwerków batalistycznych i patosu większości filmów wojennych z Hollywoodu. Chcąc jednak pokazać prawdę, a nie wyreżyserowany, sztuczny świat chyba przeholował... i zapomniał, że ma to zrobić w kinie. I w rezultacie film - przynajmniej w pierwszej połowie - jest najzwyczajniej nudnawy i nadmiernie statyczny. Te same dramaty i dylematy ludzi decydujących się na działalność w ruchu oporu można by pokazać o wiele bardziej dynamicznie, a przez to ciekawiej. Lubię filmy, których treścią są opowieści z czasów II wojny światowej, ale na tym seansie prawie usypiałem (no, może chwilami...). Film warto jednak obejrzeć.