"Arszenik..." to dzieło nietypowe w dość wyważonej filmografii Franka Capry i na pierwszy rzut oka można je nawet przypisać Hitchcockowi. Jest tu bowiem wszystko, co ten uwielbia: napięcie, intryga z trupem w tle (a właściwie trupami) i mnóstwo czarnego humoru. Są typowo hitchcockowskie sceny, jak ta z zawartością kufra, jest nawet Cary Grant. I choć Capra kręcił już wcześniej komedie, to nieunikający śmiałej makabry "Arszenik..." na pewno się na ich tle wyróżnia. Przy okazji jest to film, który całkiem zgrabnie opiera się czasowi i po latach nadal śmieszy, a technika gry Granta wpłynęła na całe pokolenia komików.