Capra po raz pierwszy z nominacją do Oscara: krzepiąca opowieść o ubogiej kobiecie, która na czas odwiedzin żyjącej na Starym Kontynencie córki przeistacza się w damę z wyższych sfer. Bajka, jakżeby inaczej, ale z tych, w które miło wierzyć. Jest w kinie Capry coś, co sprawia, że nie mamy ochoty zarzucać mu ckliwości, że przymykamy oko na sytuacje, które w prawdziwym świecie nie mogły by mieć miejsca. To kwintesencja oderwania od szarości życia, jaką oferować miała X muza od zarania. "Lady for a day" nie jest może dziełem tak nieskazitelnym i porywającym, jak choćby późniejsze o rok "Ich noce" czy "To wspaniałe życie", niemniej skutecznie poprawia nastrój i wciąż daje się oglądać z niekłamaną przyjemnością.