Spodziewałem się czegoś lepszego po filmie w którym gra aż trzech aktorów z Lost: Matthew Fox, Nestor Carbonell i Kevin Durand. Ale do rzeczy. Film ogólnie jest dobry, jednak już z początku przynudzał mnie strasznie długim wstępem i zaznajomieniem widza z wszystkimi bohaterami, no i ogólnie właśnie wg mnie za dużo tych bohaterów. Chwilami ciężko się było połapać kto jest kim i w ogóle.
taka zwykla komedia o bandytach, raz za 10 minut mozna sie usmiechnac, jak juz niema co ogladac to mozna ale ... bez polotu typowe takie .
Też spodziewałam się czegoś lepszego z tego samego powodu.
Momentami wszystko toczy się tak szybko że człowiek zaczyna się gubić w tym kto jest "dobry", a kto "zły" i o co w ogóle chodzi.
To wszystko jest zbyt chaotyczne. Z jednej strony groteska, komedia a z drugiej strony pompatyczność i powaga.
Na plus jest muzyka, aktorstwo, parę ciekawych/śmiesznych scen, końcówka (gdyby film był utrzymany w takiej konwencji to może wyszło oby to lepiej), oraz plus oczywiście za to lostowe trio z którego moim zdaniem najlepiej wypadł "Rychu". No i epicka scena uśmiercenia "Jacusia". 6/10.
Miałem takie same wrażenie: film z obsadą złożoną z dobrych i bardzo dobrych aktorów, z których co prawda niektórzy w tamtym okresie byli jeszcze na dorobku, mnóstwo kaskaderki i efektów specjalnych, scenariusz "na bogato", którym można by obdzielić ze trzy takie filmy...I masz rację, gdyby do końca utrzymano konwencję komediowo-sensacyjną, z pewnością byłoby lepiej. A tak z tego bałaganu i, jak sądzę, nadmiaru materiału zdjęciowego, powstało coś co daje się obejrzeć, ale budzi mieszane uczucia. Taki mamy efekt gdy budżet jest nieproporcjonalnie wysoki w stosunku do możliwości twórców...