Mnogość postaci miało trochę zagubić widza co wydaje się być adekwatne do tytułu. Klimat niesamowity, brak koncentracji na jednym bohaterze, choć w wielu przypadkach nuży, w tym filmie działa na korzyść, widz zatapia się w tym świecie bez wyraźnego zahaczenia. Ocenianie filmów z perspektywy współczesności nie jest dojrzałym zabiegiem choć wciąż wielu to robi... Zakończenie, mam na myśli ostatnią scenę na farmie jest genialne, co do moralizatorstwa to trzeba przypomnieć sobie o kodeksie Haysa, który wówczas jeszcze funkcjonował, poza tym w wyłapaniu 7 sprawców policja akurat odegrała najmniejszą rolę. Wszystko rozegrało się wewnątrz podziemnego miasta, jeden postrzelony przez przypadek ginie, drugi zastrzelony, jeden co prawda zmuszony do gadania ale przez skorumpowanego glinę, Dr złapany przez jakże subtelny motyw kobiety i szafy grającej, inny wsypany przez kobietę, która choć grała tylko w dwóch scenach posiadała wszystkie cechy kobiety fatalnej znanej z wcześniejszych filmów. Film zakłada daleko idącą wiedzę widza o gatunku, albo raczej nurcie jakim jest kino noir dlatego też jest dziełem kompletnym. Mimo tego czegoś brakło, może dialogów rodem z filmów z Bogartem, trudno określić bo choć film ma wszystko co mieć powinien odczułem lekkie rozczarowanie. 8/10

Po raz kolejny obejrzałem na TCM, zawsze wraca się do niego z sentymentem i z ciekawością zarazem. Ciągle waham się z oceną dla niego między 9 a 10. Być może nieco na niekorzyść wpływa fakt że momentami fabuła trochę "się rozmywa", co ma pewien wpływ na zachowanie koncentracji przy oglądaniu. Wszystko inne od aktorstwa po muzykę jest wybitne.
Ocena 9/10

To naprawdę dobry film, od razu nasuwa mi się porównanie z "The Killing" Kubricka (tytuł mylący, bo to typowy "film skoku") - mimo wszystko na korzyść tego pierwszego. Po prostu lepiej się ogląda, jak i słucha, bo kilku spośród bohaterów posługuje się taką miejscami "przyspieszaną" mową. "The Killing" jest o tyle lepszy, że ma znacznie ciekawsze zakończenie.