Nie można powiedzieć żeby ten film rozśmieszał do łez czy powalał na kolana. Bo to by było nieuczciwe w stosunku do widzów. Jest to komedia tego typu, która żeruje na pomysłach wykorzystanych w innych produkcjach (w Goldmemberze nie ma tu tylko parodii Bonda, ale filmów akcji w ogóle i nie tylko). co potrafi być śmieszne wyłącznie wtedy jeżeli twórcy dodadzą do tych nawiązań coś od siebie, (a w większości przypadków tego nie robią) bo inaczej trzeba schować głowe w piasek aby ukryć żenadę. Poprostu twórcy filmowi są zbyt mało oryginalni żeby stworzyć komedie z sensem i dobrym zdrowym dowcipem. Po obejrzeniu tego i innych mu podobnych filmideł śmiem nawet stwierdzić, że kręcenie komedii jest jedną z najtrudniejszych przedsięwzięć i może dlatego jest tak mało dobrych filmów z tego gatunku? Jest to słaby film, w którym (o dziwo!) wysilano się jeszcze na jakąś fabularną forme. Podsumowując: pojedyńcze gagi mogą śmieszyć, jednak nie wywołują żadnych innych emocji, podobnie jak cały film, który wydaje się być niemym krzykiem o akceptacje.