Fajnie się ogląda, ale nie wszystko gra jak powinno.

Pierwsze Avengers to według mnie jeden z najlepszych filmów z superbohaterami. Miał prostą fabułę, ale to co tam zagrało to świetni bohaterowie i relacje między nimi. Niestety w sequelu to nie gra tak dobrze, ale zacznijmy od pozytywów.

Po pierwsze są tu naprawdę świetne sceny, a efekty wyglądają niesamowicie widowiskowo. Starzy bohaterowie są dalej genialni. Uwielbiam scenę, gdy Avengers są na imprezie, wtedy można odczuć, że to naprawdę zespół zgranych herosów. Bardzo podobało mi się to, iż w Avengers 2 nie zapomniano o tym o czym zapomina większość filmów. Superbohaterowie nie mają tylko walczyć z wymyślnymi złoczyńcami, ale też i ratować ludzi! Dwójka nowych bohaterów, czyli Quicksilver i Scarlet Witch nie odstają od znanych już nam herosów. Śmierć tego Quicksilvera naprawdę wywołała we mnie emocję, a nie spodziewałem się, że to możliwe. Gość wystąpił tylko w tym filmie, a mimo to udało się. Dołączenie dwójki wspomnianych postaci do Avengers odbywa się naturalnie, więc to też idzie na plus. Myślę, że dobrym pomysłem było położenie większego nacisku na Hawkeye. Nareszcie czuć, że to pełnoprawny członek Avengers, a nie tylko dołączony na siłę dodatek. To naprawdę świetna postać. Aktorstwo również stoi na bardzo wysokim poziomie. Aktorzy nie przesadzają z powagą w odgrywaniu swoich ról. Ogólnie Avengers 2 bardzo dobrze się ogląda w kinie przy wyłączonym mózgu. Lepiej go nie rozbierać na kawałki.

No to teraz przechodzimy do wad. Pierwsza jaka rzuciła mi się w oczy, to wątek miłosny Bruce'a Bannera i Natashy. Jest absolutnie z tyłka. Wcześniej nie można było odczuć chemii miedzy tymi postaciami, a teraz nagle lecą na siebie. Nie tak powinno się tworzyć takie wątki. Uwierzyłbym gdyby Natasha robiła maślane oczy do Kapitana Ameryki. W drugim kapitanie mieli razem przejścia i byłbym w stanie uwierzyć, że to ich do siebie zbliżyło. Jednak tutaj ten wątek miłosny pojawia się znikąd. Drugim poważnym błędem jest Ultron. W Avengers, Loki był genialnym przeciwnikiem, który kradł każdą scenę w jakiej się pojawił. Tutaj główny zły jest nijaki. Czasami próbuje rzucać żarty, często mówi o zagładzie ludzkości. Efekt jest taki, że nie jest ani straszny, ani zabawny. I to mimo tego, że aktor użyczający głosu Ultronowi robi co może, ale nie było zbyt wiele do odegrania. Było też trochę głupot fabularnych, np dlaczego Ultron nie zabił Natashy, tylko ją zamknął? Jakim cudem Bannerowi udało się ją tak łatwo uratować? Czy Ultron zostawił ją bez jakiejkolwiek straży?

Najważniejszą wadą według mnie jest jednak to, że z tej fabuły można było wycisnąć o wiele wiele więcej. Mamy już za sobą ogromną liczbę filmów Marvela. Niektóre jak Ant-Man, Guardians of the Galaxy mają niewielki wpływ na uniwersum, inne jak Kapitan Ameryka 2 mają ogromny wpływ na uniwersum i są z nim mocno związane. Avengers 2 należy do tej drugiej kategorii, ale... niewiele z tego wynika.To film robiony na prostym schemacie, a liczyłem na wiele więcej. Przykład? Zbudowanie Ultrona przez Starka mogło podzielić całą ekipę. Doprowadzić do wielkiego rozłamu. To miałoby wpływ na całe uniwersum i mogłoby być zalążkiem do Civil War. Tymczasem zakończenie Avengers 2 jest dość słodziutkie (nie licząc śmierci Quicksilvera). Trailery zapowiadały inny, według mnie o wiele ciekawszy film. Tutaj mamy prosty schemat bohaterowie mają groźnego wroga, pokonują go i wszyscy są szczęśliwi.

Avengers: Czas Ultrona

Fajnie się ogląda, ale nie wszystko gra jak powinno.

Pobierz aplikację Filmwebu!