PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=684049}

Bóg nie umarł

God's Not Dead
6,3 50 596
ocen
6,3 10 1 50596
3,2 4
oceny krytyków
Bóg nie umarł
powrót do forum filmu Bóg nie umarł

...

ocenił(a) film na 6

W sumie nie wiem jak zacząć, więc omówię film w punktach odnosząc się do zarzutów stawianych na forum.
1. Film kręcony kalkulatorem. Sposób nakręcenia, to dokumentalne latanie kamery jest okropne, utrudnia oglądanie, dlatego film naprawdę wygląda jak telewizyjna produkcja klasy B. Soundtrack- jeśli chodzi o piosenkę tytułową- dla mnie świetna, piosenki Newsboys też fajne, ale podkład muzyczny w tle typowy dla wspomnianego typu produkcji i przez to drażniący.

2. Temat dobry, wykonanie dość mierne- na poziomie dialogów, przeprowadzenia głównego wątku, ale o tym później.

3. Przeprowadzanie dowodu. Liczyłam, że on w tym filmie tego profesora zagnie, że padną takie słowa, że Josh faktycznie wygra, sprosta temu zadaniu, ale tego nie było. Warto zadać sobie pytanie dlaczego? To, że Josh podejmuje się zadania, interpretuje to jako znak od Boga, nie rezygnuje mimo presji otoczenia jest świetne, ale niestety chyba w tym miejscu- w przeczytaniu dwóch wersetów z Pisma jego współpraca z Bogiem się kończy. Próbuje wygrać tę bitwę na własną rękę, bierze się za teorie naukowe itd. itd. Nie ma momentu, w którym już po podjęciu decyzji, pomodli się i zapyta 'Ok, Boże, rozumiem, że tego chcesz ode mnie, ale jak mam to teraz zrobić? Poprowadź mnie.' Josh postanawia to zrobić i jest w tym wszystkim przestraszony, uważa że popełnia akademickie samobójstwo, profesor jest dla niego zagrożeniem, jakby był jakąś wyrocznią, niby to robi, ale nie ufa Bogu, że jest większy od tego wszystkiego.

4. Absurdalność sytuacji. Absurdalne jest nie tylko to, że profesor każe podpisywać studentom cyrografy a oni to robią jak stado niezbyt inteligentnych zwierzątek. Bo co? Nie zaliczą przedmiotu, jak tego nie zrobią? Jak wszyscy by odmówili to by przecież wszystkich nie wywalił. Absurdalne jest to, że Josh odmawiając ma nie zaliczyć przedmiotu, więc podejmuje wyzwanie, zamiast pójść do dziekana, rektora i powiedzieć o sytuacji. Absurdalne jest to, że profesor wyzywa na nierówny pojedynek studenta pierwszego roku a potem jego jedynym argumentem, którym próbuje go zbić z tropu, jest to, że on student pierwszego roku ośmiela się dyskutować z autorytetami naukowymi. Te autorytety też kiedyś były na pierwszym roku, też kształtowały się wtedy ich rewolucyjne idee. Co pozwala profesorowi sądzić, że Hawking, który sam obalał własne, wcześniej głoszone teorie ma akurat teraz rację? Argumentem profesora jest to, że kieruje tą samą katedrą co Newton. Co pozwala profesorowi sądzić, że Josh jest śmieciem, bo ma 18 lat i brakuje mu takiej wiedzy i doświadczenia jakie on nabył? A może to Josh byłby kimś, kto odkryłby coś znacznie ważniejszego niż Hawking a już na pewno niż zwykły profesor filozofii? Co pozwala mu gnoić człowieka, któremu ma za zadanie przekazać wiedzę?
Wreszcie jednak największym absurdem jest sam pomysł profesora na przeprowadzenie wykładu. Wykreślę sobie Boga z filozofii, bo tak chcę. Nie wiem jak w Ameryce, ale w Polsce, by to nie przeszło. Wykłady będą zawsze przesiąknięte poglądami prowadzącego, ale istnieją pewne standardy, programy i opisy przedmiotu zatwierdzane przez rektora i profesor nie może sobie wybrać, o ten to mówił o Bogu i był wierzący, to go wywalilmy, ale damy tego, chociaż jego poglądy niewiele wniosły, ale był porządnym ateistą. No błagam, program wykładu jest ustalany w oparciu o czas trwania i najpierw przekazuje się podstawy a jeśli czasu jest więcej zabiera się za resztę. Nie może być tak, że u jednego profesora się nie usłyszy o Platonie, u drugiego się będzie przez 4 miesiące katować Sokratesa a trzeci będzie głosił tylko i wyłącznie, że Nietzsche wielkim filozofem był.
Ten pomysł jest też absurdalny, dlatego, że nie da się wyrzucić z filozofii Boga, bez wyrzucenia połowy filozofii. Nie da się zrozumieć pewnych systemów filozoficznych ( abstrahując od faktu, że ich się i tak nie da zrozumieć ;) jeśli wywali się z nich poglądy na Boga. Program wykładu jest więc z założenia do kosza.
Uniwersytet ma rozwijać wszechstronnie, a tymczasem władze uczelni wiedzą co się dzieje i spokojnie tolerują profesora, który zasadę tę łamie. A studenci o tym wiedzą i wolą wybrać innego prowadzącego albo podpisać jakiś absurdalne wyznanie niż pójść do rektora i zrobić z panem profesorem porządek.

5. Na 80 studentów znajduje się jeden wierzący i zdolny do obrony swojej wiary. Na koncercie w hali w mieście uniwersyteckim jest 10 000 ludzi. Coś nie tak, prawda?

6. Relacja Josha z jego dziewczyną. Ktoś napisał, że niby nagle się dowiedziała o jego wierze, że przecież nosił krzyż na szyi itd. Doskonale wiedziała, ba, nawet dzieliła z nim tę wiarę. Tylko przy pierwszej próbie okazało się, że kiedy plan Boga nie zgadza sie z jej planem, wycofała się, zostawiła go, bo wybrał wolę Boga zamiast wypełnić jej polecenie. Poznali się na koncercie tego chrześcijańskiego zespołu 6 lat wcześniej. Czyli mieli po... 12 lat? Związki 12- latków raczej nie są na całe życie, więc nic dziwnego, że tak niedojrzała relacja rozpadła się przy pierwszym poważnym problemie. Dziewczyna Josha miała też dodatkowy problem- poczucie wyższości, jakie dawały jej dobre wyniki- 2 miejsce w klasie, wkładane do głowy przez matkę, że ten chłopak nie jest jej wart. Kiedy wszystko było ok, układało się wspaniale, to z nim była, kiedy idealny plan został zagrożony rzuciła go. Sytuacja podobna do chłopaka Amy, oboje niedojrzali do miłości, która wymaga poświęcenia.

7. Ayisha. No już oburzanie się, że muzułmanin wyrzucił z domu córkę, która zmieniła wiarę, jest jak stwierdzanie jak Słońce może świecić w ciągu dnia. To, że tylko ją wyrzucił a nie zabił wynikało z tego, że ją bardzo kochał, bo religia nakazywała mu co innego, a był bardzo religijny. Też nie myślałam, że dziewczyna ma tutaj zmienić wiarę, ale skoro uwierzyła w Jezusa, naturalne jest, że dłużej muzułmanką być nie może.

8. Oczekiwanie od chrześcijańskiego filmu, że przedstawi inny obraz Boga, jakiegoś Boga w ogólności jest kolejną niedorzecznością. Bóg jest jeden dla wszystkich, ale nikt nie będzie bezstronnie pokazywał 'O patrzcie Ci wierzą tak a Ci tak'. Wiadomo, że film będzie promował tę wiarę, którą uważa za słuszną.

9. Postać profesora- ateisty jako złego, głupiego, nieżyczliwego itd. A pokaże mi ktoś wojującego ateistę czy jak wolicie antyteistę, który jest łagodny, nie forsuje swoich poglądów tylko spokojnie je przedstawia, uprawia rabatki przy domku na przedmieściach i nie wtrąca się ze swoimi poglądami w życie innych, jak to się zarzuca wierzącym? Nie? Postawa profesora była złożeniem buntu, nienawiści do Boga z cechami charakteru, które rozwinęły się w tym momencie tak a nie inaczej. Zostały zraniony, opuszczony jako 12-latek, bo matka umarła, w dodatku zawiódł się na Bogu, bo nie spełnił tego o co prosił. Człowiek zraniony atakuje. To jest jego akt obrony. Rani, bo sam został zraniony.
Dodatkowo specyfika środowiska- to co się działo na kolacji. Mina jest traktowana przez kolegów filozofów jak idiotka, nie tylko dlatego, że jest wierząca, ale dlatego, że nie jest im równa. Wśród naukowców, w szczególności filozofów, postawa cyniczna, wyśmiewanie, traktowanie innych z góry, szczególnie tych niewykształconych, jest częste.
Jeffrey nie pozwala Minie odejść, bo jest jego zdobyczą i nie jest dodatkowo w stanie znieść po raz kolejny porzucenia, osamotnienia, dlatego traktuje dziewczynę jak własność, bo ma silną potrzebę posiadania czegoś/kogoś tylko dla siebie, na stałe, wyłącznego decydowania.
Nie chce się narazić na to, że Josh może mieć rację, dlatego gnoi go, bo boi się usłyszeć prawdę, boi się wziąć życie w swoje ręce, przestać się ukrywać za maską cynizmu i przepracować traumę.

10. Śmierć Jeffreya. Ludzie, to nie jest żadne ukaranie złego ateisty. Film ma może prostą dydaktykę, ale bez przesady. Jeffrey ginie, kiedy uświadamia sobie swój błąd, kiedy jest gotowy wrócić do Boga. Mógłby może dostać drugą szansę, żyć jeszcze trochę z Miną po zmianie, stworzyć rodzinę, ale Bóg decyduje się go zabrać akurat w tym momencie, bo może ta zmiana byłaby tylko chwilowa, mógłby znowu zacząć kombinować. To był moment, w którym przeczytał list od matki, zrozumiał, że ona nie miała pretensji.
Pastorowie nie ratują duszy zamiast życia jak to ktoś zarzucił. Wzywają karetkę, którą słychać po ostatnim oddechu, ale widzą, że sami nie mogą nic zrobić z ratowaniem życia, więc robią to co mogą, ratują duszę, do tego są powołani. Cieszą się, bo się nawrócił przed śmiercią, uważają, że jest zbawiony, więc jako chrześcijanie nie będą płakać, bo wiedzą, że jest w lepszym życiu.

11. Pretensje do Boga, że matka umarła, czyli jak Bóg może być dobry, skoro zsyła choroby i zabiera najbliższym małym dzieciom. To nie Bóg zsyła choroby. Jeffrey się modlił a matka i tak umarła. Bóg to nie McDrive- nie zamawiasz, nie płacisz modlitwą i nie jedziesz dalej. Bóg wysłuchuje, ale widzi więcej niż my i spełnia to, co w ostatecznym rozrachunku jest dla nas dobre. Jeffrey został bez matki, ale może jego matka w Bożym planie spełniła już swoje zadanie i zasłużyła na przejście do lepszego życia. Trudno to zrozumieć 12-latkowi i każdemu innemu człowiekowi, ale "myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami". Bunt jest naturalny, ale życie całe życie w buncie nie daje szczęścia.

12. Pastorowie są rzeczywiście nieco dziwnie skonstruowani, może David nieco zmęczony, ale zarzucanie pychy temu czarnemu? No bez przesady... To jest jakiś przykład duchowości protestanckiej, której nam brakuje, tej radości, zaufania Bogu.

13. Samochód odpali jak się pomodlisz. Samochód odpalił wtedy, kiedy miał odpalić, niekoniecznie był zepsuty, ale kiedy człowiek jest zły i plany mu się walą, to odzywa się złośliwość rzeczy martwych i nawet samochód nie chce odpalić. Faktycznie trochę żart twórców a trochę pokazanie, że wszystko ma swój czas i miejsce, w którym jesteśmy potrzebni.

14. Chińczyk nie bał się stracić pieniędzy, tylko raczej szansy na wyrwanie się drugiego syna z tego wspaniałego kraju a nawet silnych represji, bo wiara w Chinach to nie takie hop siup.
Martin szukał czegoś co ożywi jego życie pełne strachu i niepewności i odnalazł wiarę. Jego podróż dopiero się zaczyna, będzie miał wiele przeszkód do pokonania, nie będzie mógł swobodnie wyznawać wiary, jeśli wróci do Chin.

15. Amy jako lewicowa aktywistka, która dowiedziała się, że umiera, zawalił jej się cały świat. Atakowała wierzących, bo podświadomie chciała czegoś, poszukiwała. Może się to wydawać nienaturalne w kwestii spotkania z muzykami z Newsboys, ale nie miała zbyt wiele czasu, chciała doświadczyć tego spokoju i radości, spróbować.
A jej zielone poglądy pozostawię bez komentarza, bo nie znam tematu tej rodziny myśliwych zbytnio, ale oburzanie się na zabijanie zwierzątek jest niepoważne, kiedy pozwala się zabijać niewinne i bezbronne dzieci. Zamiast się zajmować takimi głupotami lepiej zobaczyć co się dzieje dookoła i czy jacyś ludzie nie potrzebują pomocy a na pewno się kogoś znajdzie.

16. Wątek businessmana niewyjaśniony. Wygląda na to, że jednak nie ma amerykańskiego happy endu, bo rzucił telefon i odjechał, nie wiadomo jak podziałały na niego słowa matki i siostry.

17. Jak była taka dobra to powinna wziąć babcię do siebie. Po pierwsze to była jej matka a po drugie po co? Żeby obie unieszczęśliwić? Wiecie jak wygląda życie z osobą z demencją? Mina wykończyłaby się psychicznie, nie wytrzymywałaby, raniłaby i siebie i matkę. Skoro było ją i brata stać na najlepszą opiekę w ośrodku, gdzie matka była na swój sposób szczęśliwa, gdzie Mina ją odwiedzała i mogła wtedy dawać jej to co najlepsze, czego nie zapewniłaby jej w codziennym życiu pod jednym dachem, to po co wymagać od niej, żeby zajmowała się nią w domu, gdzie obie byłyby nieszczęśliwe.

Podsumowując film prezentuje trochę jaskiniową dydaktykę, nieco płaską, był w tym niewykorzystany potencjał zepsuty przez wykonanie. Jeśli już brać się za taki temat to trzeba było to zrobić bardziej przekonująco- żeby przekonać nieprzekonanych a efekt jest raczej odwrotny. Mimo wszystko tkwi w tym jakaś energia, siła wiary, dlatego może i zepsuty, może i można było zrobić z tego perełkę, to ważne, że powstają filmy o obronie wiary, chociaż nie jest to niestety poziom kinowy.

ocenił(a) film na 2
Alee

Do tego - " Postać profesora- ateisty jako złego, głupiego, nieżyczliwego itd. A pokaże mi ktoś wojującego ateistę czy jak wolicie antyteistę, który jest łagodny, nie forsuje swoich poglądów tylko spokojnie je przedstawia, uprawia rabatki przy domku na przedmieściach i nie wtrąca się ze swoimi poglądami w życie innych, jak to się zarzuca wierzącym? Nie?"

Jakie "nie"??? Co to w ogóle jest za pytanie? Chcesz, że by wymienić Ci osoby z imienia i nazwiska? Nie wiem, może zacznij od tych bardziej publicznych osób, bo jak Ci będę wymieniał znajomych bliższych i dalszych to co Ci po tym? O proszę: http://en.wikipedia.org/wiki/Lists_of_atheists

Twoje pytanie w ogóle jest agresywne z natury, etykietujące ateistów którzy podejmują dyskusję z religijnymi dogmatami jako 'walczących'. Nie wiem jak Ty sobie to układasz w głowie i czy sądzisz, że po dyskusji ateista wraca do swojego domu, zamyka się w samotności i zaczyna wyrywać po włosku sierść małym zwierzątkom futerkowym aby wyładować gorycz kolejnej porażki, którą poniósł wobec merytorycznych argumentów ze strony zwolenników religii ale ośmielę się zauważyć iż tak zazwyczaj raczej nie jest. Pewnie masz jakieś pojedyncze egzemplarze ateistów, którzy mają żal - często uzasadniony żal - wobec religii (np. narzucanej od wczesnego dzieciństwa) ale chyba nie pytasz wszystkich osób, które spotykasz czy są ateistami, czy nie. Skoro nie, to zapewne nie zdajesz sobie sprawy z iloma masz do czynienia i jacy są gdy "nie walczą".

Jeśli natomiast odnosisz się do zachowań w Internecie, to cóż mogę napisać. Nigdy nie zostałem zaspamowany propagandą przez ateistę, nie dostałem na maila, ani w żadnym serwisie ani jednej wiadomości nakłaniającej w ten czy inny sposób do ateizmu. Jak sądzisz natomiast, czy można to samo powiedzieć o fanatykach religijnych, którzy często uprawiają propagandę zupełnie lekceważąc zasady netykiety? Nawet na tym forum masz wątek gościa o ksywie frtweasdg, który agituje i zaczepia ludzi. Jak rzucisz okiem do Internetu to znajdziesz inne ślady jego działalności i nawet może odkryjesz który odłam chrześcijaństwa reprezentuje.

Ten zarzut uważam więc za nieuprawniony. Postawiony jest w sposób nieelegancki, bo sugeruje, że "walczący ateista nie może uprawiać rabatek". Przepraszam, a jakbyś tak zapytała siebie o walczących chrześcijan?

ocenił(a) film na 6
zooo_2

Nie mówię o zwyczajnych czy bardziej znanych ludziach, którzy deklarują się jako osoby niewierzące. Takie osoby każdy spotyka codziennie. Mówię o osobach, które w pojawiają się w przestrzeni publicznej i otwarcie walczą z Kościołem, atakują i obrażają ludzi wierzących. Nie są raczej łagodni jak baranki i nie próbują nikogo przekonać delikatną perswazją.
Co do zachowań w Internecie nie kojarzę osoby, którą wymieniłeś, za to co do osób atakująch wierzących i promujących ateizm z fw, możesz sobie sprawdzić- impactor.

ocenił(a) film na 2
Alee

Nie mówisz, tylko zadajesz pytanie z tezą, które jest całkowicie błędnie sformułowane. A to uzupełnienie dodatkowo to potwierdza. To chcesz, żeby Ci pokazać "wojującego ateistę czy jak wolicie antyteistę, który jest łagodny, nie forsuje swoich poglądów tylko spokojnie je przedstawia, uprawia rabatki przy domku na przedmieściach i nie wtrąca się ze swoimi poglądami w życie innych, jak to się zarzuca wierzącym? Nie?"

Podałem całą ich listę, ludzi wśród których zapewne są zarówno niepoprawni (z kościelnego punktu widzenia), jak i 'grzeczni'. A Ty zamiast ją przyjąć z pokorą i złagodzić, swój zarzut - brniesz.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones