Naiwniutki ten film. Ale jednak spędziłem parędziesiąt minut oglądając go zawzięcie. Schemacik
prościutki, tekściki jak ze szkółki niedzielnej ale mimo wszystko wciąga. Jeżeli przesunie się ciężkość
z chrześcijaństwa na religię in spe można całkiem nieźle pomyśleć. Poza tym jak dla mnie
niespotykana rola Kevina Sorbo, którego dosyć lubię ale nie uważałem za aktora. Z pewnością nie
jest to rola oskarowa ale wychodzi z niej obronną ręką. Film pełen mielizn i raf scenariuszowych ale ...
warto obejrzeć i trochę pomyśleć.