PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=684049}

Bóg nie umarł

God's Not Dead
6,3 50 583
oceny
6,3 10 1 50583
3,2 4
oceny krytyków
Bóg nie umarł
powrót do forum filmu Bóg nie umarł

Nie mam problemu z ludźmi wierzącymi. Nie znoszę za to ateistów - za ich arogancję. Bo trzeb\a być aroganckim, by sadzić, że "tylko mój światopogląd jest słuszny". Niestety ale niemal wszyscy ateiści, jakich w życiu spotkałem, zachowują się tak, jak profesorek na początku tego filmu. Czuja się lepsi od innych.

Nie przesadza mi to, że nie wierzą, tylko to, jak się przy tym zachowują. To wyszydzanie, patrzenie na wierzących z politowaniem... Żenada. Ja jestem wierzący i nie czuje się z tego powodu ani trochę ociemniały. Przeciwnie - mam wysokie IQ (dużo wyższe od średniego) i znam swoją wartość, jako człowiek.

Moje bardzo wysokie IQ pozwala mi odnosić się z szacunkiem i tolerancją do innych ludzi, nawet jeśli moje i ich poglądy bardzo się różnią. Szkoda, że oświeceni i "inteligentni" ateiści tak nie potrafią. Żyło by się nam wszystkim lepiej.

ocenił(a) film na 5
Sony_West

Dodam też, że nie rozumiem bólu dupy, jaki maja niektórzy w związku z tym filmem. Przecież tu są głosy i "za" i "przeciw". Ostateczny osąd treści należy do widza.

Sony_West

"Przecież tu są głosy i "za" i "przeciw" Ostateczny osąd treści należy do widza."

Jasne. Tylko te "przeciw" Bogu jakby ciut mniej przekonujące, prawda? Więc ten wybór jakby sterowany ;)

zweistein

"Smoleńsk" też niby nie daje jednoznacznej odpowiedzi, a jest filmem z wałkowaną, jednoznaczną, łopatologiczną tezą. Taj jak to badziewie.

Sony_West

Też jestem wierzącą i tez znam dużo ateistów,ale nikt z nich nie zachowuje sie tak jak opisałeś.Wszystko zależy od człowieka,jego charakteru,środowiska w jakim sie otacza.Nie wrzucajmy do jednego worka ani ateistów ani chrześcijan.
Ja szanuje wiare lub niewiare innych ludzi (Chociaż może jestem hipokrytką,bo nie akceptuje Islamu,zresztą nie akceptuje niczego co powoduje czyjeś cierpienie).

ocenił(a) film na 10
__Madeleine__

http://www.filmweb.pl/film/Nazywam+się+Khan-2010-462544

Obejrzyj ;)

ocenił(a) film na 1
Sony_West

Nie można wszystkich tak szufladkować. Ja na filmwebie spotkałam się z co najmniej czterema, wyzywającymi mnie od głupich, katolikami.
Każdy ma inne doświadczenia. Ja miałam właśnie przez całe życie (jestem w środowisku osób wierzących) jakieś docinki i krzywe spojrzenia od sąsiadów bo nie wierzę, a już te stare baby spod kościoła, obgadujące i plotkujące, tragedia. Na tym forum również spotkałam się z przewagą niekulturalnych fanatyków którzy, pozwolę sobie mniej więcej przytoczyć wypowiedź katolika : Jeśli wierzysz w ewolucję, a nie Boga to jesteś głupia i na poziomie małpy, takich jak ty powinno się topić.

ocenił(a) film na 8
eleanora

Super.Brawo Ty

Sony_West

Jestem ateistą i się tego nie wstydzę. Z tą różnicą, że szanuje opinie innych, a czy się z nią zgadzam czy nie to moja sprawa. Uważam że pismo święte choć w minimalnym stopniu powinien znać każdy, nawet jeśli uważa iż napisane słowa są absurdem. Po Twojej wypowiedzi wnioskuję jednak że poziom IQ który przytoczyles jest wręcz śmieszny, gdyby tak było nie wrzucał byś wszystkich do jednego wora. Pozdrawiam i życzę miłego dnia.

ocenił(a) film na 1
Sony_West

>Nie znoszę za to ateistów - za ich arogancję. Bo trzeb\a być aroganckim, by sadzić, że "tylko mój światopogląd jest słuszny". <
To dośc ironiczne, że piszesz to pod filmem, w którym każdy nie-chrześcijanin jest przedstawiony jako debil, osoba ograniczona, nienawistna itd.
"Niestety ale niemal wszyscy ateiści, jakich w życiu spotkałem, zachowują się tak, jak profesorek na początku tego filmu. Czuja się lepsi od innych. "
Ale wiesz, że prawdopodobnie co piąta osoba to ateista? Poza tym ten profesorek nie jest ateistą nawet. Ten film kłamie widzowi w żywe oczy nawet w tej kwestii.

"To wyszydzanie, patrzenie na wierzących z politowaniem... Żenada."
a zaraz potem
"Przeciwnie - mam wysokie IQ (dużo wyższe od średniego)"
Ucz mnie o "żenadzie" mistrzu :)

ocenił(a) film na 5
viaxon

Czemu przeszkadza Ci, że napisałem o moim IQ? Przecież nie powiedziałem, że czuję się z tego powodu lepszy od innych. Stwierdziłem po prostu fakt, bo takie mi wyszły kiedyś testy. To nie jest nic, czego musiałbym się wstydzić.

ocenił(a) film na 1
Sony_West

A ja nie spotkałam ani jednego ateisty, który zachowywałby się w opisany przez ciebie sposób. Ba, ja też się tak nie zachowuje. Spotkałam za to sporo ateistów, którzy leją na wierzących, bo lata im w co wierzą, ich sprawa. Wiesz, o czym to świadczy? O niczym, to dowód anegdotyczny i nasze obserwacje są warto tak samo dużo, jak to, co dzisiaj rano spuściliśmy w toalecie. Jeśli spojrzeć na ogół, to nie lubię katolików, ale jeszcze bardziej nie lubię z nimi rozmawiać. Nie dlatego, że czeka mnie długa dyskusja, ja nawet nie chcę jej zaczynać. Nie lubię ich dlatego, że w większości przypadków są strasznymi hipokrytami. Pismo święte nakazuje jedno, oni robią drugie i nie widzą w tym nic złego. Nie lubię z nimi rozmawiać, dlatego że większości nawet nie chce się zastanawiać. Szanuję ludzi, którzy wierzą w coś, bo wierzą w to całym sobą, nie, dlatego że wierzyła matka, babka i prababka, więc z pokolenia na pokolenie po prostu wypada, nie można się wyłamać z szeregu. Panuje jakieś powszechne lekceważenie ateistów i kompletnie nikt zdaje się nie zauważać tego, że w naszym kraju zdecydowana większość ateistów była kiedyś katolikami z przymusu, bo to nam wpajano od dziecka. Może to zabawne, ale ateiści znają religię jak nikt inny i doskonale wiedzą, o czym dyskutują. W zasadzie częściej mają większe pojęcie i znajomość pisma świętego niż katolicy, bo grzebali i upewniali się w swoich przekonaniach, nie dlatego, aby robić katolikom na złość.

Necto

Najlepsi są ci bardzo wierzący, a obrabiający dupe każdej sąsiadce, życzący źle tym, którym dobrze się powodzi i pieprzący o tym chodzeniu do kościółka, modleniu sie i wielkiej wierze, a sama w Wielkanoc i na Pasterke co najwyżej, bo w niedziele to obiad trzeba ugotować, czy "to mój jedyny dzień wolnego w tygodniu".

ocenił(a) film na 1
Zuza88

Większość katolików jest niesamowitymi hipokrytami. Naprawdę ciężko o takiego, które żyje zgodnie z PP, nie przekręca logiki na swoją korzyść, że niektórych rzeczy z PP nie można brać dosłownie, ale inne jak najbardziej, czyli te, które mu bardziej pasują. Szanuje bardzo takich ludzi za wiarę i konsekwencję, ale całej reszty nie da się brać na poważnie pod tak wieloma kątami, że szkoda czasu, aby wymieniać. Chyba najprościej będzie, jeśli napiszę, że masa katolików jest katolikami tylko dlatego, że taka wiara panowała w ich domu i tam musi już być. Tradycja, że tak powiem. Ja na przykład nigdy nie usłyszałam dobrej odpowiedzi na pytanie "dlaczego muszę iść na procesję", albo "dlaczego trzeba wierzyć" poza "bo tak". Bo tak trzeba, bo wszyscy wierzą, to my też musimy. Oczywiście pytałam, gdy byłam dzieckiem. Wiadomo, dzieci niezbyt garną się na takie uroczystości, więc pytają, ale żeby dowiedziały się czegoś konkretnego to już dramat. Przypuszczam, że rodzice sami nie wiedzą, natomiast ciężko to zrozumieć, gdy wierzy się w coś dajmy na to 40 lat, bo to byłoby duże przyznanie się do błędu, czy coś. Mnie tam katolicy absolutnie nie przeszkadzają, dopóki nie wciskają nosa w moje sprawy, czyli to, co wymieniłaś. Mogą być nawet hipokrytami, nie moje życie, tylko niech mi nie brzęczą nad głową, że niedziela, a ja nie w kościele i tak dalej :D

ocenił(a) film na 5
Necto

Od czasu, gdy rozpocząłem ten wątek swoim wpisem, minęło parę lat, a ja starałem się nieco uważniej przyglądać światu. Widzieć szachownicę, a nie tylko pojedyncze pionki. I trochę stonować swoje podejście.

I główny wniosek, jaki wyciągam, jest taki, że na Ziemi wszystko, co żyje, wciąż ze sobą walczy. Walczą wierzący z ateistami czy Bóg istnieje czy nie, naukowcy z innymi naukowcami o to czyj obraz świata jest bardziej prawdziwy, zwierzęta walczą między sobą o terytorium lub prawo do stada, nawet rośliny walczą ze sobą na śmierć i życie, o dostęp do światła (może nie na łące, ale w dżungli już tak).

Na Twoje pytania "dlaczego muszę iść na procesję" i „czy trzeba wierzyć”, odpowiem „nie musisz i nie trzeba”. Można, gdy chcesz, lub z jakichś powodów będziesz tego potrzebować. Ale to nie musi być ta sztuczna procesja w niedzielę, w kościele, gdzie idzie się obok żarliwie modlących ludzi, którzy na tygodniu zdradzają swoje żony i swoich mężów lub robią na złość sąsiadowi, bo chcą się czuć ważniejsi.

Na „procesję” można iść w góry z plecakiem, na odludny szlak, w deszczu, kiedy nie ma tam nikogo. Ja tak robię, gdy tego potrzebuję. I nie klepię wtedy pacierzy, bo recytacja to jednak nie modlitwa. Wolę porozmyślać. Dobrze jest czasem odsunąć się na bok, od walczącego świata. Choć sam codziennie jestem jego częścią, czy chcę, czy nie.

Nie myślcie jednak, że widzę świat w jedynie czarnych barwach, że „ludzie są źli” „pieniądz to zło”.

Z tym IQ to się trochę wygłupiłem : ) Jestem co prawda dość obszernie wykształcony, ale dyplomami mogę sobie dzisiaj co najwyżej rozpalić w piecu. Będzie mi ciepło : )

Najważniejsze w życiu jest dobro i spokój. I bliska obecność kogoś kochającego. O ironio, o te trzy rzeczy jest zawsze najtrudniej.

Ale nie poprzestawajmy w poszukiwaniach.

ocenił(a) film na 1
Sony_West

"Na Twoje pytania "dlaczego muszę iść na procesję" i „czy trzeba wierzyć”, odpowiem „nie musisz i nie trzeba”."

Jako dorosła osoba oczywiście, że nie muszę iść i nie muszę wierzyć, ale pisałam o takich pytaniach zadawanych przez dzieci, w tym przeze mnie, gdy sama byłam dzieckiem i właśnie do tego się odnosiłam. Nikt mi wtedy nie powiedział, że nie muszę. Musiałam i koniec, bo tak trzeba, bo tak. To był poziom dyskusji z rodzicami i dziadkami. Żadnych argumentów, żadnego wartościowego wytłumaczenia, miałam iść i koniec. A to tylko prowadziło do pogłębiania się mojej niechęci do wiary.

"Od czasu, gdy rozpocząłem ten wątek swoim wpisem, minęło parę lat, a ja starałem się nieco uważniej przyglądać światu. Widzieć szachownicę, a nie tylko pojedyncze pionki. I trochę stonować swoje podejście."

Ja z kolei się zradykalizowałam. Przez wszystkie wydarzenia, które miały miejsce w Polsce stałam się bardzo negatywnie nastawiona do katolicyzmu (ogólnie do wiary, ale to z katolikami miałam najwięcej do czynienia, więc o nich piszę) i swojego nastawienia nie zmienię, póki wiara nie stanie się znowu wiarą, którą można rozwijać w granicach własnych zainteresowań, a nie budować na niej prawo. Nikogo rzecz jasna nie obrażam i z nikogo nie szydzę, chodzi o sam fakt tego, jak zmienił się mój sposób myślenia na przestrzeni lat, do czego doprowadzili sami katolicy.

ocenił(a) film na 5
Necto

"Przez wszystkie wydarzenia, które miały miejsce w Polsce stałam się bardzo negatywnie nastawiona do katolicyzmu "

Spoko. Ja to rozumiem. Ale takie rzeczy dzieją się na całym świecie. Chyba nie sądzisz, ze np w klasztorach buddyjskich zjawiska pedofilii nie ma? Klasztor, w którym mieszka razem trzydziestu dorosłych mężczyzn i kilkunastu lub dwudziestu paru małych i nastoletnich chłopców, pod jednym dachem, za zamkniętymi drzwiami.

Tymczasem ludzie przechodzą dziś masowo na buddyzm, przekonani, ze katolicyzm to bagno. Że buddyzm będzie lepsza religią. Nie interesują się w ogóle,  czy tam podobne problemy zachodzą. Lgną po prostu do mitu.  Uciekają od jednej mitologii do drugiej.  Bo człowiek potrzebuje życ przekonaniami.

W wielu dziedzinach życia rzeczywistość mocno odbiega od ogólnospołecznych przekonań. Co innego się mówi w mediach, a co innego dzieje się w prawdziwym życiu.  Taki jest świat, bo takim tworzą go ludzie.

ocenił(a) film na 5
Necto

Albo inny jaskrawy przykład narzucania nam czegoś, pochodzący z naszej kultury. Zwyczaj całowania kobiet w rękę. Niegdyś powszechny - by okazać kobiecie szacunek. Tak nas uczono. Podobnie, jak co do religii. Bo tak. Bo kobiety tego oczekują.

Całe szczęście, dziś się od tego idiotycznego zwyczaju odchodzi. Bo skoro ma być równość płci, to takie archaiczne zachowania musza pójść w zapomnienie. Albo okazujemy sobie szacunek wzajemnie, albo wcale.
Jeżeli nawet miałbym pocałować jakąś kobietę w rękę, chcę wiedzieć, ze ta kobieta na to zasługuje. Mnie ten zwyczaj brzydzi, bo dlaczego miałbym całować kobietę, w rękę, którą ona sobie pół godziny wcześniej podcierała w kiblu tyłek?

Jak widzisz, w wielu dziedzinach życia w naszej kulturze, panują pewne przyzwyczajenia z góry nam narzucane, które niekoniecznie nam się podobają. A narzucane nam były, „bo tak ma być. Tak masz postępować”.

Sony_West

A ja zaś odwrót. Sama jestem ateistką, mam wielu znajomych - wierzących, niewierzących... I powiem Ci, że ci niewierzący w sumie mają daleko i głęboko w co kto wierzy, czy lata do tego kościołka, czy nie lata. Tak im to wisi i powiewa krótko mówiąc.
Zaś ci, którzy wierzą zawsze wetkną swoje trzy grosze, no bo jak to tak! Do kościoła w niedziele nie chodzić? A święta obchodzić!? Śluby brać!?;)

Sony_West

Nie lubię katolików, wyznawców Judaizmu, wyznawców Latającego Potwora Spaghetti i innych wyznań za ich arogancję. Za ich pewność , że tylko ich światopoglądy są słuszne a ich bogowie jedynymi prawdziwymi.

Sony_West

Cóż, ja natomiast znam wielu "wierzących" którzy cechują się arogancją, uprzedzeniami, i brakiem tolerancji.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones