Przesłanie faktycznie może być zbyt trudne dla ludzi, którzy mają ograniczone myślenie, ewentualne niedoinformowanie też być może gra sporą rolę w negatywnym odbiorze tego filmu. Jak na mój gust arcydzieło reżyserii, praca kamery, dialogi, faktyczne, konstruktywne argumenty ukazujące, że Pan Bóg istnieje. Proszę was, doceńcie ten film, bądźcie otwarci na doświadczenia, bądźcie otwarci na Boga. Amen.
Bez związku.
Film pasuje świetnie do anegdoty, w której Bóg mówi do malarza: "ty nie maluj mnie na kolanach, ty maluj mnie dobrze".
No i nawet nie zrozumiałeś, o czym pisałem. Więc jednak nie rozumiesz, dlaczego moja niewiara bądź wiara nie powinna mieć wpływu na ocenę filmu w ramach parametrów filmowych.
Chodzi o to, ze nie wystarczy, żeby film był o wierze, on musi jeszcze być dobrze wymyślony i skonstruowany, od strony fabularnej, aktorskiej, dialogowej, etc.
To chyba jednak nie ta okoliczność, bo rozmawiamy ciągle o filmie - tu masz pole do popisu. Albo i nie.
Kot ma łapać myszy, niezależnie od tego, jakiej jest maści. Ten film myszy nie nałapie, bo przyciężkawy i niezbyt lotny. Na szacunek trzeba zasłużyć.
Serio masz problem z załapaniem prostej metafory?
W moich wypowiedziach nie deklaruję nigdzie braku szacunku dla twojego Boga, ale nieufność wobec płytkiego filmu, w którym wiara wykładana jest widzowi z wdziękiem cepa.
A to akurat diabli wiedzą
.
Chyba troszkę pomyliły ci się fora: to jest filmowe, nie religijne. Jeśli ktoś zna się na kinie, nie może uznać "naszego" filmu za arcydzieło. Wiara czy jej brak nie ma tu nic do rzeczy.
Ma wiele do rzeczy, gdyż film jest robiony z myślą wybawienia ludzi, jest trochę jak Jezus prowadzący zagubione baranki
Błędna diagnoza.
Film jest zbyt prosty (to nie walor), żebym miał kłopoty z jego zrozumieniem. Może dla ciebie jest skomplikowany i trudny?
Czy płodząc podobne wypowiedzi nie masz wrażenia zażenowania? Bo maska, która dla siebie znalazłeś prezentuje się dość infantylnie.
Słaby troll. Możesz rozwinąć zakres kwestii dotyczących reżyserii, dialogów, pracy kamery i tych "argumentów"? Na razie same ogólniki i deliryczny bełkot.
Nie rozumiesz kryteriów oceniania filmu. Nikogo nie obchodzi czy będzie go oglądał ateista lub człowiek wierzący, czy ktoś się po nim nawróci. Krytyka filmowego nie obchodzi czy bóg istnieje czy nie.
Kryteria filmu to : gra aktorska, scenariusz, muzyka i kilka innych rzeczy. Gra aktorska na poziomie trudnych spraw, oprócz Kevina Sorbo, scenariusz przewidywalny, postacie czarno-białe jak w bajkach Disney'a, muzyka no cóż o tym się nie wypowiem. Film nie ukazuje żadnych życiowych problemów oprócz tego czy istnieje czy nie. Filmy które są oceniane na 10 mają więcej niż jeden motyw wokół którego kręci się cały film.
Biblia nie jest to żadna podstawa do oceny filmu. Film jak film. Ma swoje kryteria. Tandetna gra aktorska, denne dialogi, przewidywalność praz podział na czyste dobro i zło na pewno nie występują w filmie który jest w pierwszej setce na świecie. Nie każdy jest religijny. Biblia powoli staje się fajnym zabytkiem, ale nie tym czym kierują się ludzie lub absolutnie nie jest i nie powinna być wyznacznikiem czegokolwiek szczególnie kinematografii. To nie średniowiecze, że wszystko porównuje się do Boga i do Biblii.
Skoro wchodzisz na forum filmweb.pl gdzie rozmawia się o kinematografii powinieneś kierować się kryteriami oceniania filmów, a nie Biblią. Do rozmawiania o Bogu i Biblii służą portale katolickie, a nie filmowe.
Na forum katolickim, a nie filmowym. Idiotyzmem jest pchać Biblię wszędzie gdzie się da.
Oczywiście, że możesz. Nikt nie może Ci tego zabronić, ale mówisz liczyć się z tym, że żaden krytyk czy człowiek znający się na kinematografii nie potraktuje Cię poważnie.