Po przeczytaniu niektórych wypowiedzi widzę, że sporo osób myli dyskusję o filmie z dyskusją o wierze. Moim zdaniem - jako osoby wierzącej - jest takie że film jest infantylny i po prostu słaby. To, że wierzę nie odbiera mi chyba prawa do obiektywnej oceny filmu, który ma banalny, chwilami śmieszny scenariusz, dialogi przypominają mi serial z lat 90 "Dotyk anioła" :D, film ma naiwne i przewidywane zakończenie i poziom gry aktorskiej pozostawia naprawdę wieeele do życzenia. Cóż może to nie gniot totalny, ale niewiele od gniota odbiega.