Jako film to przejdzie.
Jako adaptacja do kitu.
Dlatego ode mnie 4, chociaż nieco zawyżona, gdyż do książki się nie umywa.
Też tak uważam. Dałam 7 za film ogólnie, ale jakbym oceniała to jako adaptację książki, to dałabym 1... Książka stokroć lepsza.
Zawsze to co czytasz będzie lepsze od filmu, bo wtedy doświadczasz treści wg. własnej świadomości, podświadomości, przeczucia, doświadczeń z przeszłości i nie wiadomo czego jeszcze. Przeczytałem w życiu wiele książek, i filmy na nich oparte nigdy nie dorównywały temu co przeczytałem. Świat wewnętrzny zawsze będzie atrakcyjniejszy od zewnętrznego, bo a) więcej się w nim dzieje, b) doświadcza się wielopoziomowo, c)....
Niekoniecznie zawsze. Widziałam filmy,które były albo dobrze z ekranizowane albo lepsze od filmu.Na przykład film Almodóvar Skóra w której żyję jest zdecydowanie lepsza niż książka Tarantula. Pod czas czytania tej króciutkiej książki nie wzbudziła we mnie żadnych emocji, a powinna.
Mógłby mi ktoś podać różnice między filmem a książką tej części? Bo zaczynam czytać zieleń szmaragdu bez przeczytania poprzednich tomów i chciałabym zrozumieć całość fabuły.
Czytam te opinie i nie rozumiem, czy na pewno czytałam te same książki co wy? Bohaterowie u Gier są tak prosto napisani że wręcz jaskiniowi, główna bohaterka nie wyróżnia się kompletnie niczym może poza tym że mentalnie ma z 10 lat, autentycznie dziewczynka która bawi się lalkami. Gideon jest prosty jak 2+2 i opisy jego zachowań bez przerwy się powtarzają, to samo przez piętnaście tysięcy razy w ciągu trylogii. A i tak można powiedzieć, że to jedyni rozpisani, bo drugoplanowi bohaterowie są absurdalnie płytcy i czarno-biali, jak ciotka Glenda, Paul, Leslie, Charlotta, Whitman, Grace, kompletnie na jeden akord. Akcja leje się jak zjełczała śmietana, masa niepotrzebnego materiału z opisem niepotrzebnych szczegółów i wydarzeń którego nie publikuje żaden normalny pisarz lub ktoś kto chce się nazywać pisarzem, włączając w to wampiropismaków ze Stanów.
Tu nie chodzi o mowę nienawiści, całkiem poważnie i neutralnie - książki przeczytałam, filmy widziałam i scenarzyści dodali kolorytu papierowym i nieżyciowym postaciom, fabuła nabrała rumieńców i jakichś wyróżników w czasie a przy tym stała się o wiele bardziej wiarygodna. Naprawdę nie rozumiem, co ci którzy stawiają ponad filmem książki, co w nich widzą?
Masz dość krytyczną ocenę :). Jeśli szukasz trochę innej fantastyki, to polecam "Córkę dymu i kości". Zupełnie nowe, świeże spojrzenie na świat fantastyki, gdzie nie ma miejsca na wilkołaki, wampiry, upadłe anioły i wszystko, co dotychczas lało się strumieniami w młodzieżowej literaturze. W serii Laini Taylor na tapetę wychodzi wojna serafinów z chimerami :)