PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7077}

Błękitna nuta

La note bleue
6,6 964
oceny
6,6 10 1 964
6,0 4
oceny krytyków
Błękitna nuta
powrót do forum filmu Błękitna nuta

Mitomaństwo

ocenił(a) film na 1

Chopin w "Błękitnej nucie" to jedynie twór Żuławskiego, reżysera który odwołał się do pewnej tradycji hagiograficznej, a nie do autentycznych dokumentów, które ukazują prawdziwą psychologię Chopina, a zarazem rzucają o wiele lepsze światło na jego muzykę. Kompozytor nie jest oczywiście jedyną i największą ofiarą reżysera.. Dla studiującego źródła od lat wielu obraz ten jest niemożliwy do zniesienia, nie ze względu na specyfikę kina Żuławskiego, ale właśnie mitomaństwo.

Nikt przenikliwy nie uwierzy, że siła, gwałtowność, drapieżność czy nawet pewna "brzydota" niektórych kompozycji Chopina wyszły spod pióra bohatera „Błękitnej nuty”, jednoznacznie delikatnego, zależnego, wspaniałego, miłego i oczywiście cierpiącego człowieka. Żuławski, który w jednym z wywiadów określa muzykę Chopina jako " inteligencję, delikatność i inność" okazał się głuchy na jej bogactwo, złożoność, ciemnię. Tworząc taki a nie inny obraz kompozytora zredukował ją do piękna, gracji i boleściwości.

W filmie nie brak oczywiście gwałtowności i drapieżności uczuć, Żuławski dokonuje jednak pewnego rodzaju projekcji i wypycha je na zewnątrz psychiki głównego bohatera, obarczając nimi jego przyjaciółkę...George Sand miała ciężkie życie, ale jeszcze cięższa okazała się chyba jej egzystencja pośmiertna w tradycji hagiografii chopinowskiej, w którą wpisał się Żuławski, ochoczo dający wiarę wszelkim obelgom, zmyśleniom, tendencyjnym sądom i imputacjom. Podczas gdy znający ją ludzie (Balzac, Flaubert, Viardot) podkreślają jej …. dobroć, a sam Chopin mówi o niej „kochane stworzenie”, „matka kochana”, „tacy kochani”, Żuławski ukazuje nam półpsychopatkę. Przekłamań jest zresztą mnóstwo, choćby stosunek tych dwojga bohaterów do … Boga. Rzeczywista George Sand nie interesowała reżysera zupełnie. Potrzebna mu była „bete noire”, ujście dla nienawiści....

A sam Chopin? No cóż, niewątpliwe był inteligentny (co w filmie widać) i złośliwy (czego w filmie już nie widać...) - choć o obydwu tych cechach mówił Żuławski w jednym z wywiadów. Miał momenty, w których używał bardzo gwałtownego języka, a nawet ocierał się o wulgarność, bywał poirytowany, splątany, negatywnie myślący, behawiorystycznie zimny (choć to ostatnie to na pewno pozór). Oczywiście to tylko jedna strona medalu i cechy takie jak dobroć, czułość, wrażliwość, szlachetnośc etc.. są w jego listach widoczne. Neurotyczne strony charakteru kompozytora pogłębiły się zapewne wraz z postępem jego choroby. Biografowie Chopina zazwyczaj niechętnie wspominają o szukaniu zależności i bezpieczeństwa (to akurat Żuławski raczył pokazać), jego skupieniu na sobie, złości i obsesyjnej zazdrości. Rzeczywisty Chopin nie interesował więc reżysera zupełnie, potrzebne mu było jakieś wyimaginowane alter ego, człowiek niepokalany, a przy tym wielki (polski) twórca...

Tradycyjne hagiograficzne jednorodne przedstawianie osoby Chopina wpłynęło bardzo negatywnie na wykonawstwo jego muzyki. To co się liczy to powierzchnia, elegancja, ułożoność, słodycz, co najwyżej melancholia lub smutek (rzadko kiedy rzeczywiście słuchaczowi przekazany). Wykonań pełnych prawdziwych łatwo nie znajdziecie.

O wartości czyjejś pracy nie decyduje jedynie forma. Liczy się świeżość spojrzenia, wolność od zastanego, uczciwość. W tym filmie Żuławski kłamie, tkwi w zastanym i samym sobie. Okazuje się tylko kopistą, kopistą mitów i szkodliwej tradycji.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones