Nawet mi nie przeszkadzało, że występuje w tym filmie Hopkins, który stworzony jest do ról o dużo większej głębi niż agent służb specjalnych.
Komedia jest bezpretensjonalna, luzacka (dzięki występowi Rocka, nieco jednak zbyt silącego się na zdystansowanie Willa Smitha) i odstresowująca właściwie. Na nudny wieczór, kiedy nie ma co robić i co oglądać, "Bad company" jest jak znalazł.
Ale, co oczywiste, żadnych standardów kina rozrywkowego ta produkcja nie wyznaczyła, bo i jak niby?
Solidne 6/10.