Buzz Kublik prezentuje mroczną historię społecznie ograniczonego nastolatka, który w wyniku tragicznych okoliczności zmuszony jest ukryć się w swoim własnym domu (pomysł jego kochającej mamy). Tam powoli pogrąża się w swoim wyimaginowanym świecie "Atranty". W międzyczasie jego sytuacja jeszcze bardziej się pogarsza, ponieważ opiekuńcza matka umiera, a do domu wprowadzają się nowi lokatorzy, nieświadomi swojego nowego domownika. Ronald dostrzega w najmłodszej córce nowo wprowadzonej rodziny brakującą część jego królestwa. Od tej pory większość czasu spędzać będzie na podglądaniu rodziny i swojej wybranki.

Muszę przyznać, że stopniowo rozwijająca się, ciekawa fabuła, spowodowała, że nie mogła doczekać się jak potoczy się dalej akcja. Bardzo ciekawie prezentują się sceny gdzie widać jak Ronald tworzy swój fantanstyczny świat. Dużo zawdzięcza się w tym wypadku idealnie dobranej muzyce.
Aktorstwo nie wypada tutaj za dobrze, przypomina trochę grę z sit-comów, ale nie ma się czego spowiedzać po taniej produkcji telewizyjnej. Zresztą nie temu warto się w tym filmie przyjrzeć. To co najbardziej ciekawi to wpływ jaki na już sporo ograniczonego młodzieńca ma zamknięcie go w pokoju-łazience na długi czas. Jego stopniowe pogrążanie się w wyobraźni oraz sceny towarzyszące w końcówce trzymają w napięciu i nie mają w sobie nic do zarzucenia.

Zdecydowanie warto zainteresować się Zlym Ronaldem. Podejrzewam, że gdyby nie trudna dostępność to film już doczekałby się statusu kultowego.