Odnoszę dziwne wrażenie, że połowa ludzi mega niezrozumiała tego filmu i nastawiała się na coś, czego ten film nigdy nie miał dać, stąd niskie oceny.
Przede wszystkim „żarciki” i humor jest tu drugoplanowy i służy jedynie do rozładowania atmosfery.
Ten film ma przedstawiać klasizm w najczystszej postaci, pogoń za amerykańską popkulturą, młodych nieudolnie chcących zerwać z bezsensowną z ich punktu widzenia, tradycją i przekonaniami starszych, przesadną kontrolę nad dziećmi jaka jest często w nowobogackich rodzinach, gdzie panuje pogoń za sukcesem i wyścig szczurów, byle cokolwiek komu udowodnić, ludzi mających kompleksy i chcących je nieudolnie wyleczyć drogimi zabawkami i seksem. Każdy kto doświadczył, którejś z wymienionych wyżej rzeczy osobiście, albo chociaż był w Azji dobrze wie o czym mówię.
Do tego te biedarecenzje „znawców” przez duże „Z” piszących jakieś głupoty o delicjach z Biedry - no shit, ludzie, zlitujcie się. Gdybym miał podchodzić na takiej zasadzie do każdego filmu to bym chyba nie mógł obejrzeć żadnego.