PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=796540}

Bajecznie bogaci Azjaci

Crazy Rich Asians
6,3 33 225
ocen
6,3 10 1 33225
5,7 29
ocen krytyków
Bajecznie bogaci Azjaci
powrót do forum filmu Bajecznie bogaci Azjaci

Pornografia bogactwa

ocenił(a) film na 2

Film to właściwie jedna wielka pochwala bezmyślnego konsumpcjonizmu.
Jedyny konflikt w całym filmie to nie akceptacja matki kandydatki na żonę. Motyw ten pojawia się dosłownie w 10 minucie filmu i jest "eksplorowany" przez dosłownie cały sens. CAŁY FILM O TAK BZDURNYM KONFLIKCIE.
Całość kończy się standardowo i bez zaskoczenia - nasz Charlie dostaje od Willy-ego Wonki, czyli od teściowej akceptację i może poślubić swojego księcia z bajki.

JAkieś pół godziny filmu to kolorowe obrazki z Singapuru - film mógłby robić za reklamę biura podróży. W fabułę są wetknięte takie teksty jak "ooo, lotnisko tutaj jest takie ładnie, nie to co w Nowym Yorku gdzie jest kiła i mogiła" xD

Dosłownie jakby za procesem produkcji tego filmu stał rząd Malezji.
Zwłaszcza że właściwie kazda postać w filmie to właściwie ideał. Największy złoczyńca tego filmu to koleś, który zdradził żonę. Ale nie martwcie się - ma zajebisty kaloryfer i ładną buźkę, więc laski - będzie na co popatrzeć.

Wizualnie bohaterowie to w dużej części modele(jak główny bohater), mają gęby kompletnie bez wyrazu i tak też grają - jak puste lalki.

Wydaje mi się także, że ten ten film to obraza dla Azjatyckiej kultury i tradycji - zwłaszcza Chińskiej.
Chciałbym zauważyć, że w całym filmie NIKT nie mówi z prawdziwym chińskim akcentem po angielsku, a rodzina głównej bohaterki to starochiński ród bogaczy.
Ślub odbywa się w KATOLICKIM kościele przyozdobionym chińskimi lampionami i TRAWĄ JAK Z PLANTACJI RYŻU.(jak wiadomo, chińczycy NIE mają własnych religii, świątyń, obrzędów i tradycyjnych strojów - noszą smokingi...).

Na weselu tańcem "głównym" był starochiński, tradycyjny Twist.
Wszystkie piosenki w tle, w całym filmie to Chińskie covery zachodnich hitów. Oczywiście Azja nie ma własnej muzyki, wiadomo, a tradycyjne chińskie rodziny ubierają się u Prady.


Czy mówiłem już, że typowy chiński obywatel mówi z idealnym brytyjskim akcentem, nawet po długim pobycie w stanach? Jak to się dzieje że w stanach otrzymuje się brytyjski akcent? Nie pytajcie mnie.

chciałbym także zauważyć, że film pływa powierzchownie po koncepcji "pieniądze w życiu to nie wszystko, ważne co masz w środku", tylko że jest do dosłownie AKCENT z którego absolutnie nie wynika nic i bohaterka i tak dostaje całe to bogactwo. Nikt niczego w trakcie całego filmu się nie uczy i nie ulega przemianie. Jedynie teściowa podejmuje decyzje jak Willie Wonka.

Kto na zagranicznej stronie nazwał ten film "Wealth Porn" i chyba nic ak dobrze nie oddaje czy ten film jest. Posiadłości warte 200 milionów, Belntleye, kolczyki za 1,2 bańki. Film pokazuje całe to bogactwo i nie ma do dodania absolutnie żadnego komentarza. Pustka pokryta złotym papierkiem.

Wiele się po tym filmie nie spodziewałem, choć powiesz szczerze, pozytywne recenzje krytyków wskazywały że będzie to miłe zaskoczenie.
No niestety, film to prawdziwe dno, choć ładnie zrealizowane i momentami tak głupie, że aż śmieszne - przez co całkiem nieźle się ironicznie bawiłem na tym filmie.

3/10

emkacper

Nie zesraj się, to tylko komedia

ocenił(a) film na 2
antyszyba

Świetny argument.

A może mam się nie zesrać bo np. to tylko film?

To że ty masz niskie oczekiwania do komedii romantycznej nie oznacza że nikt nie może ich mieć.

A ten film jest odrażający pod bardzo wieloma względami. Propaguje odrażającą mentalność, sra na azjatycką kulturę i tobie do ryja a tobie to widocznie smakuje.

Pozostaje mi tylko życzyć "bon apetit".

ocenił(a) film na 4
antyszyba

Antuszyba: To była komedia??? W którym miejscu były te momentu przy których się śmiałeś do rozpuku?

ocenił(a) film na 10
emkacper

Wow. Niesamowite jak mozna pominac tyle poziomow w filmie z czystej ignorancji. Jako, że sam napomniałeś „nie pytajcie mnie” na jedno z Twoich wątpliwości, pozwól, że odniosę się osobno do każdego z objawów Twojej ignorancji na temat tego filmu – ekranizacji książki i kultury wschodnioazjatyckiej (nie, to nie jest film o kulturze chinskiej!).

"Jedyny konflikt w całym filmie to nie akceptacja matki kandydatki na żonę" - a konflikt Astrid – zdradzanej żony, która z obawy przed zranieniem męskości męża boi się być sobą i przesłonić go tym? Jej mąż, który wziął sobie za żonę jedną z najpiękniejszych, najbogatszych, intelektualnie i moralnie przewyższającą go kobietę i nie jest w stanie sobie z tym poradzić jak mężczyzna? A konflikt Rachel – odkrywanie jej amerykańskiej i chińskiej tożsamości w jednej osobie, okraszone wstrząśnięciem jej tożsamości przez odkrycie rodzinnej tajemnicy o jej rodzicach i dramacie mamy? Konflikt Rachel, która odrywa, że jej chłopak ją okłamuje i pochodzi ze świata, który jest zakłamany, sztuczny i pełen ludzi i wartości, którymi ona gardzi z wzajemnością? Mogę wymieniać jeszcze z 10 innych konfliktów, ale to te, które mnie najbardziej poruszyły…


"JAkieś pół godziny filmu to kolorowe obrazki z Singapuru - film mógłby robić za reklamę biura podróży. W fabułę są wetknięte takie teksty jak "ooo, lotnisko tutaj jest takie ładnie, nie to co w Nowym Yorku gdzie jest kiła i mogiła" xD. Dosłownie jakby za procesem produkcji tego filmu stał rząd Malezji."
Po pierwsze i najważniejsze – powiedzenie że Singapur należy do Malezji jest jakby powiedzenie, że Gdańsk, Poznan i Wrocław są niemieckimi miastami… Singapur jest przepięknym krajem z niezywkle krótką historią, w ciągu 50 lat potrafili zbudować tożsamość narodową i solidarność, której polacy powinni im zazdrościć. I szczerze mówiąc uważam, że było jeszcze za mało scen pokazujących piękno i przepych Singapuru – to jak multikultowe i wielowymiarowe jest to miejsce jest bardzo ważne w tej historii w książce, i pokazania więcej Singapuru zabrakło mi trochę w tym filmie.
A komentarz o nowym yorku… czy o tym, że „jedz te nuggetsy dziecko, bo w Ameryce dzieci umierają z głodu” uważam, za uroczy „przyczek w nos” dla US i w ogóle Świata zachodu, który uważa, że Bogata Północ jest pępkiem świata i jednym miejscem wyższej kultury, rozwoju i dobrobytu.
Ten cały „Welath porn” i „złoty papierek” który Cię drażni miał właśnie za zadanie ( w wyolbrzymiony sposób) wreszcie pokazać, chyba po raz pierwszy w Hollywoodzkim filmie, że Azja to nie tylko nerdy, geeki, pracoholicy, małe chińskie rączki w fabryce i pola ryżowe, ale część świata niezwykle bogata kulturowo i bardzo wielowymiarowa.

"Zwłaszcza że właściwie kazda postać w filmie to właściwie ideał. " - a Michael mąż Astrid? A bufon Eddy, dla którego obraz rodziny w magazynach modowych jest ważniejszy od ich szczescia? A Alistar & Kitty – kiczowata, wyuzdana para? A interesowna, zazdrosna Amanda? A Bernard organizujący wieczór kawalerski obrażając wciąż pana młodego? Głowni boghaterowie – Rachel, Nick, Eleonor, mama Rachel też są bardzo skonfliktowani i każdy z nich przechodzi transformację podczas tego filmu…

"Wydaje mi się także, że ten ten film to obraza dla Azjatyckiej kultury i tradycji - zwłaszcza Chińskiej. Chciałbym zauważyć, że w całym filmie NIKT nie mówi z prawdziwym chińskim akcentem po angielsku, a rodzina głównej bohaterki to starochiński ród bogaczy. „Czy mówiłem już, że typowy chiński obywatel mówi z idealnym brytyjskim akcentem, nawet po długim pobycie w stanach? Jak to się dzieje że w stanach otrzymuje się brytyjski akcent? Nie pytajcie mnie.”" - tak, wydaje Ci się. To nie jest o kulturze chińskiej. Singapur to nie Chiny. Chinskczycy rozjechali się po całej Azji i założyli inne kraje… To tak jakby powiedzieć, że Amerykanie to Brytyjczycy. Cale zycie oglądam filmy, w których Azjaci sa prezentowani z perspektywy zachodu – oczywiście nerdy, albo nudziarze, albo komputerowcy, albo karatecy. I oczywiście, nigdy nie sa w stanie mówić bez akcentu z ich jezyka. To NIESAMOWICIE obraźliwe.
Rezyser tego filmu objechal dosłownie caly swiat, do samej roli Nicka przesluchujac blisko 80 osob, poki nie znalazła Henry’ego, który wlasciwie był dziennikarzem a rola w tym filmie była dla niego pierwsza praca aktorska. Bohater, którego gra: Nick Young choć urodzil się w Singapurze, to chodzi do szkoły, a potem na studia w Angli. Stad ten akcent. Mamy tez w filmie bardzo wielu aktorow singapurskich, malezyjskich, chińskich. I wlasciwie powinni mowic bardziej z akcentem singapurskim, a nie chińskim, ja już. Ale taka była decyzja reżyera, jako, że Singlish jest jednak cięższy do zrozumienia. Plus – jak każdy kto ma jakiekolwiek pojęcie o Azji wschodniej wie, każda wschodnio azjatycka rodzina, o ile ich stać wysyła dzieci do szkoły i na studia do stanów lub do Europy, by zdybyły tam wykształcenie, które jest cenione przez ich firmy + nabyły międzynarodowego doświadczenia. Dlatego bardzo wielu wykształconych wschodnich Azjatów mówi czystym amerykańskim lub brytyjskim akcentem. Własciwie trochę mi haczyło to, że Eleonor mimo studiowania prawa na Oksfordzie nadal miała chiński akcent w swojej mowie.

"Ślub odbywa się w KATOLICKIM kościele przyozdobionym chińskimi lampionami i TRAWĄ JAK Z PLANTACJI RYŻU.(jak wiadomo, chińczycy NIE mają własnych religii, świątyń, obrzędów i tradycyjnych strojów - noszą smokingi...). Na weselu tańcem "głównym" był starochiński, tradycyjny Twist.
Wszystkie piosenki w tle, w całym filmie to Chińskie covery zachodnich hitów. Oczywiście Azja nie ma własnej muzyki, wiadomo, a tradycyjne chińskie rodziny ubierają się u Prady. " – TAK, Azja, tak samo jak europa też lubi amerykańską popkulturę. Nie znaczy to, że nie ma swojej, ale i u nas na weselach słyszy się dużo amerykańskich piosenek. Czy u ans na weselach tańczy się oberka i inne tance ludowe, a ludzie sa ubrani w jakies kolorowe stroje jak jacys gorale polujący na turystow? Azjaci to też ludzie XXI wieku, a nie jakieś postaci historyczne! A chrześcijaństwo w Singapurze jest 3 co do wielkości religią. Wspólne czytanie pisma świętego jest jedną z pierwszych scen filmu. I to był kosciol i slub protestancki a nie KATOLICKI! Qrde, a ta plantacja ryzu to bnyl jakby jedyny czysto „chiński” element w tym filmie, ale widze ze nawet to przeszkadza…. :/




„chciałbym także zauważyć, że film pływa powierzchownie po koncepcji "pieniądze w życiu to nie wszystko, ważne co masz w środku", tylko że jest do dosłownie AKCENT z którego absolutnie nie wynika nic i bohaterka i tak dostaje całe to bogactwo. Nikt niczego w trakcie całego filmu się nie uczy i nie ulega przemianie. Jedynie teściowa podejmuje decyzje jak Willie Wonka.” - ten akcent wygrywa – integralność, postawienie dobra Nicka ponad swojej i poczucie własnej wartości Rachel jest tym co w końcu przekonuje Eleonor, że pieniądze i koneksje nie wystarczą by Nick był szczęśliwy. To jest właściwie głowne przesłanie tej historii miłosnej i nie mogę uwierzyć jak ktoś to mógł pominąć…

„Wiele się po tym filmie nie spodziewałem, choć powiesz szczerze, pozytywne recenzje krytyków wskazywały że będzie to miłe zaskoczenie.” – ten film, to nie tylko jakas kom rom. To wg. Mnie jeden z objawów szerszej zmiany – ze Hollywood jest w stanie spojrzeć na mniejszości etniczne, na Azjatów nie tylko stereotypowo. I stara się to osiągnąć nie przez jakiś niezwykle mądry, głęboki, poważny dramat o ludzkiej egzystencji, ale fajną, zabawną niegłupią komedię romantyczną. Polecam: https://www.theguardian.com/film/2018/aug/15/hollywood-asian-stories-crazy-rich- asians-to-all-the-boys-ive-loved-before-kevin-kwan-jenny-han

ocenił(a) film na 2
isabell13c

„nie, to nie jest film o kulturze chinskiej!”.

Oczywiście, że sobie zdaję sprawę gdzie film nagrywano - Penang, Kuala Lumpur, Langkawi (Malezja) i w Singapurze – jak wskazuje opis na Filmwebie.

Rodzina jaką poznajemy z bohaterką jest starą CHIŃSKĄ RODZINĄ która przeniosła się do Singapuru.
Jest nawet scenka w filmie z mapą, gdzie koleżanka głównej bohaterki wskazuje na mapę i mówie „widzisz(wskazuje na chiny), ich bogactwo pochodzi stąd. To stare bogactwo, jeszcze z XIX wieku”.

Poleam rzucić okiem na Wikipedię

https://pl.wikipedia.org/wiki/Singapur#Ludno%C5%9B%C4%87

Gdzie jak byk widnieje, że większośc populacji Singapuru, to chińczycy.
A skoro film opowiada o chińskiej rodzinie, w Singapurze, która podobno jest TRADYCYJNA zakładam, że powinna się zachowywać dużo bardziej Chińsko, niż np. Brytyjsko. I tak, wiem że Singapur to kolonia Brytyjska. Tylko że najstarsza kobieta tego rodu ma prawdopodobnie więcej lat niż istnieje Singapur… Chińskośćw tej rodzinie powinna być dużo, dużo silniejsza.

"Jedyny konflikt w całym filmie to nie akceptacja matki kandydatki na żonę" - a konflikt Astrid – zdradzanej żony, która z obawy przed zranieniem męskości męża boi się być sobą i przesłonić go tym?

Nie mówię, że ten konflikt nie istniał. Ale by łtak komicznie zły, tak komicznie z dupy, i tak bardzo nieistotny dla wątku głównego, że dla dobra filmu, lepiej go przemilczeć.

Przypomnimy rozmowę z samochodu naszej wyidealizowanej siostry – miliarderki – miłośniczki mody i sztuki ze swoim idealnym wysportowanym pół bogiem.
„Wiem że mnie zdradziłeś”
„Tak zdradziłem Cię, to twoja wina – jesteś za bogata”
„Masz rację, przepraszam, to moja wina że mnie zdradziłeś. Jestem za bogata, przepraszam”

Potem oczywiście ona go kopie w dupe i dochodzi do oczywistego wniosku, że jest dupkiem, ale to nie zmienia faktu, że cały wątek jest idiotyczny i to klasyczne „problemy pierwszego świata” na poziomie telenoweli brazylijskiej. Albo Tureckiej. Jak Ci się ten wątek podobał, to mi Cię szczerze żal.

A konflikt Rachel – odkrywanie jej amerykańskiej i chińskiej tożsamości w jednej osobie, okraszone wstrząśnięciem jej tożsamości przez odkrycie rodzinnej tajemnicy o jej rodzicach i dramacie mamy?

Jak „dramat mamy” może nas jako widzów obchodzić, skoro nie poznajemy tej kobiety? Czy potrafisz wskazać jakieś cechy tej osoby? Wszystkie te postacie to klisze, a ich charaktery są z papieru. Jak Ciebie poruszył tak standardowy „dramat” to po raz kolejny – aż mi Cię żal.

„Konflikt Rachel, która odrywa, że jej chłopak ją okłamuje i pochodzi ze świata, który jest zakłamany, sztuczny i pełen ludzi i wartości, którymi ona gardzi z wzajemnością? „

Czyli dużo gorszy sequel „Księcia w Nowym Yorku”? klasyczny motyw tzw. Fish out of water – wrzucasz bogatera/bohaterkę do nowego, nieznanego świata.
Jak trzeba by być umysłowo upośledzonym, żeby nie przewidzieć jak ten wątek się rozkreci? Kto NIE WIE, że pieniądze demoralizują? Kto NIE WIE, że bogate laseczki, które osobiście nic w życiu nie osiągnęły, to puste, zazdrosne idiotki? Niemowlaki?

„… Singapur jest przepięknym krajem z niezywkle krótką historią, w ciągu 50 lat potrafili zbudować tożsamość narodową i solidarność, której polacy powinni im zazdrościć…”. Napisłem Singapur, chodziło mi o de facto każdą lokację filmowaną z uporem maniaka z drona. Dłuuuugie ujęcia, po kilka minut, ciągnące sięw niskończoność scenki krzyczące nadgorliwie do widza – PATRZ, WIDZISZ? WIDZISZ JAK IDEALNYM I PIĘKNYM MIEJSCE JEST TEN KRAJ?”. Prawda o każdym miejscu nigdy nie jest jednowymiarowa. A cały ten film taki jest – płaski, jednostronny, odralniony. Czysta fantazja i fikcja. Odrażający brak szczerości ze strony scenarzystów i reżysera.
„A komentarz o nowym yorku… czy o tym, że „jedz te nuggetsy dziecko, bo w Ameryce dzieci umierają z głodu” uważam, za uroczy „przyczek w nos” dla US i w ogóle Świata zachodu, który uważa, że Bogata Północ jest pępkiem świata i jednym miejscem wyższej kultury, rozwoju i dobrobytu.„

Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie zakłada że cała Azja wygląda jak centrum Singapuru. To tak jakby pokazać ulicę Piotrkowską w Łodzi i zrobić film o tym jaka to jest niesamowita i idealna metropolia. Gdzie wystarczy przejść 100 metrów od Piotrkowskiej by potknąć się o bezdomnych i psie kupy.
Każde miejsce na ziemi tak wygląda. Jest fasada i jest prawdziwe życie. A ten film pokazuje tę fasadę i mówi „Wow, to jest lepsze niż Ameryka”. Nie, nie jest. W Azji jest dużo niższy standard życia, ale i jest ogromne bogactwo w rękach elity. Jak wszędzie. Tylko że jednak przeciętny obywatel Azji to biedak, a nie klasa średnia. Jak np. w stanach…
„…Azja to nie tylko nerdy, geeki, pracoholicy, małe chińskie rączki w fabryce i pola ryżowe, ale część świata niezwykle bogata kulturowo i bardzo wielowymiarowa. „

Sama sobie zaprzeczasz. Mówisz że pokazali jedną stronę medalu a pitolisz o wielowymiarowości. Trochę się to wyklucza :D

„A Alistar & Kitty – kiczowata, wyuzdana para? A interesowna, zazdrosna Amanda? A Bernard organizujący wieczór kawalerski obrażając wciąż pana młodego? Głowni boghaterowie – Rachel, Nick, Eleonor, mama Rachel też są bardzo skonfliktowani i każdy z nich przechodzi transformację podczas tego filmu…”
Napisałem „idealne postacie” bo 95% osób pokazanych na ekranie to:
1. Milionerzy/miliarderzy
2. Każdy jest ubrany jak od Prady
3. Każdy ma idealny brytyjski Akcent.
4. Praktycznie każdy ma ponadprzeciętną urodę.

Oczywiście że to bufony, ale z kieszeniami wypchanymi banknotami. Ty myślisz że ich obchodzi zdanie jakiegoś biedaka, jak mogą odjechać Audi R8 i kupić kolczyki za 1,2 miliona? To wszystko są wady charakteru i dramaty na poziomie nastolatki. Czy ktoś kogoś bije? Jest sadystą? Psychopatą? A może socjopatycznie kłamie i manipuluje? Nie? No to wg. Mnie postać absolutnie „normalnie, standardowo zwykła i biało-szara”. Nie ma tu czarnych charakterów.

„…Singapur to nie Chiny. Chinskczycy rozjechali się po całej Azji i założyli inne kraje… To tak jakby powiedzieć, że Amerykanie to Brytyjczycy. Cale zycie oglądam filmy, w których Azjaci sa prezentowani z perspektywy zachodu – oczywiście nerdy, albo nudziarze, albo komputerowcy, albo karatecy. I oczywiście, nigdy nie sa w stanie mówić bez akcentu z ich jezyka. To NIESAMOWICIE obraźliwe. „

Pisałem już na początku – film jest o CHIŃSKIEJ STAREJ RODZINIE Z CHIN KTÓREJ ORYGINALNYM JĘZYKIEM JEST MANDARYŃSK. Coś mi się jednak wydaje, że większośc tych ludzi, jeśli potrafi mówić w prawdziwym życiu po anglielsku, to jednak z Chińskim akcentem. A przynajmniej większość. A w filmie? 100% native british. Kolejny przejaw fikcji i skretynienia tego filmu.

„TAK, Azja, tak samo jak europa też lubi amerykańską popkulturę. Nie znaczy to, że nie ma swojej, ale i u nas na weselach słyszy się dużo amerykańskich piosenek. „
Tylko dlaczego 100% kawałków puszczanych w tym filmie to hity z Ameryki, skoro jednak swoją kulturę mają?
„…chrześcijaństwo w Singapurze jest 3 co do wielkości religią. „
Czyli jednak nie numerem jeden. Czyli jakby autorzy chcieli pokazać „najbardziej typową rodzinę z Singapuru” to chyba jednak ich ślub powinien wyglądać bardziej tak…

https://www.google.pl/search?biw=1891&bih=928&tbm=isch&sa=1&ei=9NCOW9zWFumKmgX63 prIBg&q=traditional+singapore+wedding&oq=traditional+singapore+wedding&gs_l=img. 3..0i19k1j0i8i30i19k1l2.4582.6110.0.6325.12.12.0.0.0.0.177.963.10j2.12.0....0... 1c.1.64.img..1.11.873...0i7i30k1j0i7i5i30k1j0i8i7i30k1.0.pYiiY3a940I

„…koneksje nie wystarczą by Nick był szczęśliwy. To jest właściwie głowne przesłanie tej historii miłosnej i nie mogę uwierzyć jak ktoś to mógł pominąć…”
Czy ty sugerujesz że ja nie zrozumiał tego banału? To jest przesłanie na poziomie filmu dla dzieci. To chyba ty nie zrozumiałaś porównania do Willyego Wonki – przypominam że Charlie pod koniec filmu pokazuje serce ze złota, poświęca się i rezygnuje z walki o fabrykę. I wtedy Willie uznaje, że to są cechy, jakich szuka u następcy. Dokładnie jak w matka głównej bohaterki. Rezygnujesz? Pokazujesz bezinteresowaną miłość? Proszę, oto nagroda. Chyba tylko 5 letnie dziecko mogło by to uznać ża świeży, fajny motyw historii miłosnej.

„…spojrzeć na mniejszości etniczne, na Azjatów nie tylko stereotypowo.”
Pokazując stereotyp Azjaty który przyjeżdza do „do świata białych” i niczym za dawnych dobrych czasów kolonializmu swoim bogactwem wykupi zachodni świat.

No chyba trzeba by żyć pod kamieniem, by nie wiedzieć że powoli to chiny/azja rozdają karty w globalnej ekonomii. To np. Chińczycy kupili niedawno niemiecką firmę Hasselblad, robiącą najlepsze aparaty fotograficzne świata. Ten obraz azjaty – bogaty do porzygu, to właśnie nowy sterotyp.
A film, jak już mówiłem nie pokazuje absutnie nic z „prawidzego świata, prawdziwego azjaty”. Nie ma nawet głupiego smogu, czy zanieczyszczenia środowiska. Jak już pisałem – film to wyidealizowana bajeczka, propagandowy folder reklamowy, wydmuszka i scenariuszowy rzyg.

Pozdrawiam.

emkacper

Iść na film o tytule "Crazy Rich Asians" i dziwić się, że film "nie pokazuje absutnie nic z „prawidzego świata, prawdziwego azjaty”. Nie ma nawet głupiego smogu, czy zanieczyszczenia środowiska. Jak już pisałem – film to wyidealizowana bajeczka, propagandowy folder reklamowy, wydmuszka i scenariuszowy rzyg."

Nie widziałam tego filmu. Nie wiem czy mi się spodobałby czy nie. Ale widząc tytuł i trailer, nie spodziewam się, że film mi pokaże życie typowego mieszkańca Singapuru. Tylko właśnie tych mega bogatych. W związku z tym będzie przepych i luksus a nie szara codzienność.

ocenił(a) film na 2
AnixKajol

Miedzy złotem, przepychem i kompletną fikcją a dramatami szarego człowieka jest szerokie pole do stworzenia filmu z jakąkolwiek prawdą w sobie. O ludziach, o kulturze, o świecie. Ten film nie ma żadnej prawdy w sobie. I do tego jest debilny.

Dobry film ma np bohatera w kontrze, czyli przykładowo - bogacz ma kolegę biedaka, żeby pokazać jakiś kontrast, różnicę, konflikt, różne spojrzenia. A tu mamy przeciętnie bogatą dziewczynę ze stanów(biedna nie jest), bogatych azjatów i obrzydliwie bogatych azjatów. Troche mały gradient, który nie tworzy żadnego kontrastu. Dlatego ten film jest taki nudny.

emkacper

Zgadzam się z Tobą. Banalny morał płynący z zakończenia, wszystkie te laski jak odbite z jednej sztancy. Wszyscy tacy tradycyjni och i ach, lepimy pierożki, bo to część naszej 2000 l. tradycji, my nie gonimy za spełnianiem marzeń, bo NAJWAŻNIEJSZA JEST RODZINA i pośluszeństwo osobom starszym, a na końcu Nick sprzeciwia się TRADYCJI, okazuje mamusi niesubordynację, w zamian dostaje od niej w prezencie jej wielki, koszmarnie drogi pierścień, choć jeszcze parę dni wcześniej czaiła się na Rachel i rzucała tekstami ,,nigdy nie będziesz wystarczająco dobra dla mojego syna!!!".

niunia123_filmweb

Posłuszeństwo *

ocenił(a) film na 3
emkacper

Pełna zgoda. Do może 15 minuty wydawało mi się, że ten film okaże się jednak ironiczny i śmieszny. Nope. To było na serio. Dno.

ocenił(a) film na 3
ulawrona

PS. Nie zgodzę się tylko z tym, że ten film obraża kulturę chińską. Ona bowiem jest... materialistyczna. Film akurat dobrze to oddaje, chociaż chyba mimo woli. I mówię to jako fanka dobrych chińskich filmów, jak np. "Zawieście czerwone latarnie".

ocenił(a) film na 2
emkacper

Zgadzam się w 100%. Pustota w tym filmie bije wszelkie rekordy. Przeczytałam mnóstwo recenzji - i ku mojemu zaskoczeniu są pozytywne. Nie rozumiem tego.

ocenił(a) film na 3
Agatonik

może sukces to sedno tytułu wątku "Pornografia bogactwa"? Ludzie lubią patrzeć na ładnych ludzi i na ładne miejsca, ale przy tym filmie to by nawet rainbowdash zwymiotowała tęczą. Ja jako facet i fan motoryzacji lubiłem oglądać Top Gear z supersamochodami za grube miliony, ale głównie przyciągało mnie sympatyczne trio prowadzących i ich zwariowane pomysły.
cały scenariusz jest totalnie od linijki i sztampowy: rodzinka jej nie akceptuje bo jest z niższych sfer, ale na końcu ją akceptują jednak a on oświadcza się w samolocie - "o Boże czy Ty to widzisz!"

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones