Na początku człowiek myśli, że będzie to kolejny nudny western, potem zaczyna stwierdzać że film jest potwornie nudny i jak zaraz się coś nie stanie to wyłączy telewizor, niektóre sceny specjalnie przedłużone, czasem nawet wydają się pozornie bezsensowne, aż nagle przychodzi ranek i wszystko się wyjaśnia akcja zaczyna się robić dynamiczna, obserwator odkrywa iż całkowicie się mylił co do każdego bohatera (no prawie każdego), aż nagle jest moment kiedy film pokazuje o czym tak naprawdę jest i dopiero wtedy odkrywa się że wszystko miało sens, że bez jednego drugie nie było by tak głębokie, nie było tak poruszające.