"Broken", a tak naprawdę "Wędrujący łowca" to koreański remake japońskiego filmu sprzed 5 lat. Oryginału nie widziałem, oceny zbiera słabe, ale tu zarzucanych mu dłużyzn nie widzę. Historia jakich w koreańskich filmach sporo. Podobną historię widziałem niedawno w "Nie płacz, Mamo". Tutaj córkę straci samotny ojciec, a jakby tego było mało, zobaczy jeszcze nagranie z koszmaru, jaki ją spotkał. Nie wierząc w sprawiedliwość ruszy w pościg za młodymi i pewnymi siebie młodymi mordercami. Jednego dorwie prawie od razu.
Resztę filmu oglądać będziemy poszukiwania drugiego. To wyścig z udziałem ojca, zgorzkniałego policjanta i wszechogarniającego mrozu. Szanse będą wyrównane, a zimowe plenery, w których wszechogarniającą niebieskość kontrować będą tylko czerwone światła samochodów - piękne.
To film smutny, przygnębiający, zimny. Kolejny obraz strachu przed własną młodzieżą i braku wiary w wymiar sprawiedliwości. Napisałbym "azjatyckiego strachu", ale czy to tylko ich problem?
(recenzja napisana na facebookowy fanpage "Czarnowłose zjawy i ich nawiedzone telefony")
Ja mam wrażenie ze ostatnio w kinie Koreańskie wszystkie filmy (thrillery) robi się na jedno kopyto. Ino historia tylko inna.
Większości filmów brakuje klimatu a fabuła jest przewidywalna do bólu.
Co nie zmienia faktu że film porusza ważny temat, a mianowicie problem z odpowiedzialnością młodocianych przestępców za swe czyny.
Ale "Broken" daleko jest do japońskiej perełki w tym temacie "Taiyô no kizu"