Film zapowiadał się na rewelacyjny, ale w miarę rozwoju akcji coś zaczęło szwankować. Na początku wolne tępo było bardzo w punkt, ale później już przeszkadzało. Niektóre rzeczy które działy się na początku wywoływały u mnie ciarki na plecach, ale potem już tego nie było.
Jestem całkowitym ignorantem jeśli chodzi o kino detektywistyczne, ale wydaje mi się, że film daje za mało "okruszków" po których moglibyśmy razem z detektywem zastanawiać się jak rozwiązać zagadkę, a zwyczajnie wszystko robi za nas batman/bruce a my się tylko przyglądamy. A najgorsze w tym wszystkim jest podsumowywanie poszlak przez gordona - typowa ekspozycja dla największych ciemniaków, którzy nawet nie rozumieją co się dzieje w filmie, takie zagranie pokazuje że filmy muszą być robione na wymiar jak najgłupszego widza (o ile w skompikowanym tenecie od nolana taka mówiona ekspozycja była niemalże wymagana dla przeciętnego widza, tak tutaj to już jest tłumaczenie oczywistości).
Co do sceny pościgu o której wszyscy pieją z zachwytu to była oczywiście bardzo ciekawa, ale sam sposób jak do owego pościgu doszło i jej zwyczajna bezsensowność fabularna mnie zastanawia, to kompletnie nic nie wniosło do filmu i jeśli chodzi o rzemiosło filmowe to taka scena powinna zostać wycięta z filmu (a właściwie przerobiona - batman mógł poradzić sobie z pingwinem tam gdzie go spotkał).
W sumie nie za wiele jest rzeczy do których można się przyczepić, ale tak ogólnie to film nie trzyma w napięciu. Na pewno gra aktorska praktycznie każdej postaci jest świetna, muzyka też daje radę, wszystkie aspekty kinematograficzne na wysokim poziomie. Ale trzeba przyznać, że jokera ciężko będzie przebić i ten film pozostanie na długo na piedestale filmów DC.