Film absolutnie skrojony pode mnie. 176 minut w pełni detektywistycznej historii o skorumpowanych policjantach i gnijącym od środka mieście. Ten film miejscami trudno nazwać superbohaterskim. Klimat niczym z filmów Finchera, pierwsze na myśli przychodzi ,,Siedem”. W Batmanie tak samo jak w ,,Siedem” mamy do czynienia z psychopatycznym mordercą chcącym zmienić panujący porządek poprzez potępienie zła złem. Niektóre jego działania zdecydowanie nawiązują do serii ,,Piła”. Główny villain Jest bezemocjonalnym zwyrodnialcem, więc siłą rzeczy doprowadza miasto do jeszcze większego upadku moralnego. Wspomniane miasto jest integralnym bohaterem tej historii, jest to wersja bardzo zepsutego, zgniłego i wyniszczonego przez korupcje Gotham, które buduje charaktery postaci na zasadzie nienawiści do tejże właśnie aglomeracji.. Co dla mnie ważne, film nie stara się udawać, że nie jest filmem komiksowym, trzeba pamiętać, że mimo interesującej i poważnej intrygi to nadal jest chłop biegający w rajtuzach i bijący przestępców po mordach. Urealistycznianie wszystkiego jest bez sensu, trzeba czasem zawiesić niewiarę i nie domyślać się czemu Batman ma taką a nie inną technologię, po prostu ją ma.
Film jest przepiękny, paleta barw, czyli wszelakie odcienie pomarańczowego i czarnego zostaną zapamiętane na długo. Co do muzyki to jak wchodzi Batman a w tle ścieżka dźwiękowa Giacchino to klękajcie narody. Robert Pattinson jako Batman/Bruce Wayne jest świetny i po raz kolejny, jak co roku zresztą, pokazuje, że jest wybitnym i wszechstronnym aktorem, a o serii ,,Zmierzch” każdy powinien zapomnieć. Cała obsada drugoplanowa jest też genialnie dobrana, w szczególności Catwoman, Gordon i Pingwin. Leciutki problem mam do Riddlera, imo jest troszkę przeszarżowany i too much, ale nadal jest bardzo spoko. Andy Serkis jako Alfred też trochę niewykorzystany, a szkoda.
Ten film pokazuje jasno, że mimo wielu inkarnacji Batmana on nadal jest ważny i inspirujący, a jego historię można opowiadać na wiele różnych sposobów. Podsumowując, doskonały film detektywistyczny w klimacie neo noir, szczególnie dla mnie jako dla fana twórczości Finchera.