PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=626318}

Batman

The Batman
7,4 107 085
ocen
7,4 10 1 107085
7,4 51
ocen krytyków
Batman
powrót do forum filmu Batman

Uwielbiam filmy o Batmanie.
Przy całym syfie jaki wypuszcza się z DC,
filmy o Batmanie zawsze były inne, lepsze.
Ten mnie kompletnie nie powalił.

Był pieruńsko długi i pod koniec strasznie nudny.

Patison kompletnie nie przekonał mnie jako Batman, chociaż nie był zły.
Sceny walki były dosyć ciekawe.

Trzeba natomiast pamiętać że Batman to nie tylko facet w kostiumie ale przede
wszystkim Bruce Wayne. A w tej roli Patison był tragiczny. Emo Bruce z pomalowanymi oczami i włosami w wiecznym nieładzie

Kostium z tym chamskim hakiem którym zazwyczaj kogoś zwalał z nóg jak scorpion
nie wyglądał dobrze

Bat-mobil ciekawy. Była to low-costowa wersja ale robiąca MEGA wrażenie.

Człowiek zagadka REWELACJA

Pingwin troszkę mnie zawiódł.

Podsumowując to wszystko w mojej opinii ocena 6 to maks dla tego filmu.
Skąd więc ma on tak wysokie oceny?

Powiedzcie mi, może i ja spojrzę na niego pod innym kątem


PS. Mała dygresja. Czy tylko ja słyszałem The Imperial March w stylu Dartha Vadera jak walczył Batman?

ocenił(a) film na 8
sub7

Mnie film urzekł klimatem, takim w stylu starych kryminałów, wciągająca historia, mroczne Gotham, świetne zdjęcia, muzyka. Ja po prostu lubię takie klimaty. Aktorsko, szczególnie drugoplanowo naprawdę dobrze, no, może trochę bym film skróciła. Co do Pattisona, jako Bruce też mnie do końca nie przekonał, ale podobno Pattison mówił w wywiadach, że on się tym Bruce - filantropem - milionerem, bywalcem salonów, ma dopiero stać.

ocenił(a) film na 7
Monik79

Dokładnie to samo pomyślałem, że to taka zagrywka z niby nijakim Pattisonem Batmanem.

ocenił(a) film na 6
sub7

Ja tez slyszalam ta muzyke hahaha i tez nie rozumiem skad ta ocena. Moze za miesiac bedzie inna jak wiecej glosow wpadnie.

ocenił(a) film na 10
sub7

Musicie zrozumieć, że to początki Bruce jako Batmana. W innych filmach mamy już go doświadczonego. Poza tym w wielu komiksach Bruce jest takim emo i z czasem staję się pewniejszym siebie filantropem. Pingwin też jeszcze nie jest szefem mafii

ocenił(a) film na 8
lapgolebia

W wielu komiksach? Czyli jakich, bo nie kojarzę aby było takowych wiele.

ocenił(a) film na 10
Zyzz99

Barman na tysiące komiksów. Nie trudno takowy znaleźć, ale jeśli bardzo ci zależy to ci dam jakiś tytuł

lapgolebia

nie kojarze aby w komiksach był emo....

ocenił(a) film na 7
sub7

Z tą muzyką miałem identyczne skojarzenie haha. Nie chcę nikomu ubliżać bo każdy ma swój gust i dobrze, ale tak jak piszesz. Oglądam, czytam recenzje i wszędzie to samo czyli powielanie schematów rozpływania się nad tym filmem, aż się rzygać chce od tego. Film dobry i tyle a to wygląda tak jakby ludzie podniecali się tym, że wgl powstał, piszą o nowościach i innym sposobie pokazania człowieka nietoperza. Szkoda tylko, że to nie za bardzo wyszło.

Artekw10

Bo tak dzisiaj to wygląda: BEZMÓZGA PUBLIKA JARA SIĘ samym FAKTEM WYDANIA CZEGOŚ, A NIE DOBRĄ JAKOŚCIĄ (jak było chociażby ostatnio w przypadku remake'u "Mortal Kombat" czy najnowszej płyty Limp Bizkit), bo takowej po prostu nie (!!!) ma.


Doborowa obsada, genialne kostiumy i fenomenalna muzyka Elliota Goldenthala - to wszystko się uraczy w klasykach "BATMAN FOREVER" oraz "BATMAN & ROBIN", a nie pomyjach pokroju aktualnych hollywoodzkich filmów.

sub7

To proste: TUTAJ NIE MA MOWY O FENOMENIE, A O UMYSŁOWYM PLANKTONIE, KTÓRY NIE PATRZY NA JAKOŚĆ!

Kostium Batmana a zwłaszcza jego odkształcona maska to zwykła kpina tak jak Riddler czy Cat-Woman - tutaj wszystko leży i gnije!

Filmowcy wciskają byle guano publice, a ta to łyka i koło się kręci - niestety. "BATMAN FOREVER" oraz "BATMAN & ROBIN" to najlepsze filmy z serii i ostatnie udane, bo po '97 wszystko szlag trafił i ten stan rzeczy tylko się pogłębia.

ocenił(a) film na 7
OLDschooL_Man

Ja aż tak ostro nie myślę o tym filmie, ale coś jest w tym co piszesz. Nie wiem czy Twoje odniesienia są względem tego, że te filmy, które wymieniłeś najlepiej obrazują Batmana z komiksów czy ogólnie jako jego zobrazowanie w filmie, treść, fabułę, itp.? Czy cała Twoja wypowiedź to sarkazm? Dla mnie osobiście trylogia Nolana jeśli o człowieka nietoperza chodzi jest najlepsza.

Artekw10

Daleko mi do ironii i to bardzo. Mówię śmiertelnie poważnie: uznaję tylko Klasyczną Tetralogię w kolejności Joel Schumacher a po nim Tim Burton. Ze względu na premierę nowego powyższego paścia obejrzałem sobie ponownie Klasykę i to nie podlega dyskusji - Joel Schumacher najlepiej czuł temat i nie udawał, że robi coś więcej, niżeli głupie Fantasy. Jego dylogia ma genialną obsadę i jeszcze lepsze kostiumy, a do kompletu gra muzyka Elliota Goldenthala i przyświeca temu wszystkiemu ogromny dystans, którego brakuje dzisiejszym produkcjom i filmowcom.

"Batman: Tetralogia", "Spider-Man: Trylogia" Sama Raimiego, "X-Men: Klasyczna Trylogia", "Fantastyczna 4: Dylogia", "Hellboy: Klasyczna Dylogia", "Wolverine: Trylogia", "Blade: Trylogia", "Wojownicze Żółwie Ninja: Klasyczna Trylogia"- tak wygląda Klasyczna Fantasyka, która jest zrobiona z wyczuciem i pewnym niezbędnym dystansem, bo nie da się brać na serio kolesi w rajtuzach czy zmutowanych żółwi znających Kung-Fu i skaczących po dachach za oprychami.

Jest w tych filmach pewna powaga ale i komedia, która równoważy wszystko, podczas gdy dzisiaj jeśli chodzi o Batmana (ale nie tylko, bo i ostatni "Mortal Kombat" dla przykładu) to robi się z niego nie wiedzieć czemu przesadnie poważny i "realistyczny" dramat na modłę filmów wojennych, co potwornie nie pasuje do tematu i gryzie się ze zaserwowaną w tych filmach kretyńską nielogiczną fabułą (jak u Nolana), przez co powstaje z tego absolutna parodia (!!!) na maksa.

Tak to dzisiaj wygląda: nielogiczną i bzdurną fabułę przykrywa się przesadną powagą i "mrokiem", a potem nazywa się to "ambitnym" czy tam innym "świeżym" podejściem do tematu, podczas gdy w rzeczywistości robi się z widza skończonego idiotę. Inaczej ujmując: dzisiaj liczą się tylko wizualia aby ładnie wszystko wyglądało, a fabuła nie ma znaczenia, byle dużo się działo, co jest absolutnym przeciwieństwem staroszkolnego podejścia w którym fabuła szła w parze z wizualiami. Niestety! :///

ocenił(a) film na 3
OLDschooL_Man

Wybacz jeśli się wypowiedziałeś/aś a nie doczytałem gdzieś - czyli nie uznajesz wersji Nolana za udaną ekranizację? Bez złośliwości pytanie ;)

Artekw10

Dopiska: i choć w przeciwieństwie do wielu ja nie żywię się wyłącznie Fantastyką (komiksową) to jednak szlag mnie ma trafić, kiedy widzę kolejną padakę robioną na hiper-serio.

To NIE kuwa "Makbet", ani "Zapach Kobiety", ani "Stalingrad" czy "9 Kompania", żeby mówić tu o "górnolotnych" i "życiowych" produkcjach, więc niech się ta farsa wreszcie skończy i niech ludzie skończą chrzanić bzdury! To wszystko są rozrywkowe popcorniaki z tą różnicą, że kiedyś robiono je z dbałością o szczegóły co czyniło z nich prawdziwą Sztukę, a dzisiaj to są trzaskane taśmowo wyroby mające wyłącznie narobić kasę z pomocą znanej marki.

Dlatego "Batman & Robin" to genialny film, który poza obsadą i resztą dopieszczonych technikaliów oferuje świetnie napisaną historię: konflikt niedocenionego Robina ze stetryczałym Batmanem, refleksje o przemijalności (umierający Alfred) i bohaterstwie ("nie każdy bohater nosi maskę" - słowa Bruce'a), seksapil Ivy i dramaturgia oraz świetne gierki słowne Freeze'a. Tutaj wszystko jest odpowiednio wyważone i choć to nadal rozrywkowiec to jednak z jakimś sensownym przekazem i nie głupio napisaną historią - amen!

ocenił(a) film na 9
OLDschooL_Man

Mysle że twój nick OLDschool_Man mówi sam za siebie. Widać że jesteś fanem pierwotnych Batmanów które były przerysowane kreskówkowo jak komiksy z tamtych czasów. Ja sama w sobie chociaż lubię stare filmy batmany i komiksy, umiłowałam sobie mroczniejszy styl który poznałam w teraźniejszych seriach komiksów, gier a teraz filmie. Co prawda Nolan też dał już świeższy podmuch Batmana jako nie superbohatera a człowieka z hajsem którym był bruce wayne.

Nie ma nic złego być lekkim fanatykiem filmów Schumachera albo Burtona. Każdy lubuje sie w innej stylistyce. W moim odczucie ta "refleksje przemijalności" jest troche nadmuchaną interpretacją niczym poślady goerga clooneya w stroju batmana.

Co do traktowania poważnie gości skaczących w rajtuzach... Zgodzę sie nie dało sie ich poważnie traktować dlatego w tym batmanie (no i u Nolana) z tego zrezygnowano. Rzuca sie od razu w oczy że ten batman nie jest tylko gościem z dziwnym ubraniu (ale już normalniejszym choć tyci). Oczywiście troche mnie denerwowała peleryna bo miała mało skuteczne działanie (no i już iniemamocni wytłumaczyli że to nie najlepszy pomysł), no ale batman bez ikonicznej peleryny?! Nie możliwe jest zrezygnowanie z czegoś co ma nadawać tej symboliki nietoperza.

Zarzucanie że coś nie ma sensu w realnym świecie to czemu jest traktowane poważnie w filmie jest dla mnie czymś nie do ogarnięcia. Bo na tym polega kino na możliwości plastycznego tworzenia go wraz z wizją reżysera. Nie jest to dokument. Jesli film jest dramatem o Batmanie to czemu ma być zabawny? Bo równowaga? To można iść na marvela i ma sie teraźniejszy kociołek emocji.

A czy jest świeży? Tak jest świeży pod względem nie tylko wizualnym, ale w koncu jest cholernym detektywem którym powinien być a nie gagatkiem w rajtkach pokonując złych.

W mojej opinii ten film może sie podobać może nie ale to tylko w kwestii gustu, a zarzucanie mu skrajnego gówniactwa jest mocno przesadzoną opinią która służy bardziej do wyładowania frustracji że nie produkuje sie już takiego kina jak kiedyś.

NessiAndJenny

Rzecz w tym Złotko, że to nie kwestia mojej opinii, a faktu iż amerykańska kinematografia to aktualnie dno z wodorostami i będzie jeszcze gorzej.

Podam teraz marki, które doprowadza się lub już są doprowadzone do ruiny dzięki coraz to gorszym filmom:
* "Batman" (wszystko po '97)
* "Spider-Man" (wszystko po 2007)
* "Superman" (od "IV" wzwyż)
* "X-Men" (młoda kadra a teraz nadchodzące MCU)
* "Fantastic 4" (remake)
* "Hellboy" (remake zamiast 3-ki)
* "Freddy Krueger" (remake)
* "Halloween" (wszystko po "II" Zombiego)
* "Alien" (wszystko po 4-ce)
* "Predator" (wszystko po 2010)
* "Terminator" (wszystko po 4-ce)
* "Mortal Kombat" (wszystko po 2-ce z naciskiem na remake)
* "Mumia" (remake zamiast 4-ki)
* "Tomb Raider" (remake)
* "Star Wars" (prequele Lucasa i jeszcze gorsze sequele Disneya)
* "Hitman" (remake zamiast 2-ki)
* "DooM" (remake)
* "Resident Evil" (antologia Andersona jak i remake, który zamiast być prawowitą ekranizacją to jest D-klasową padaką)
* "Blade" (3-ka i nadchodzące MCU)
* "Spawn" (jeżeli potwierdzą się doniesienia twórców to remake będzie katastrofą)
* "The Punisher" (wszystko po "War Zone")
* "Robocop" (3-ka i remake)
* "Pamięć Absolutna" (remake)
* "Matrix" (4-ka)
* "Wojownicze Żółwie Ninja" (wszystko po 3-ce).

Klasyki są zażynane, a nowości nie ma, bo po co robić Sztukę z sercem i duszą oraz zaangażowaniem, skoro można trzaskać chłamy i robić kasę na znanych licencjach - i właśnie kuwa dlatego nie zobaczymy świetnych kontynuacji Terminatora ukazujących dalszy przebieg futurystycznej wojny, tak jak nie ujrzymy filmu o planecie Predatorów czy kolejnych części "Aliens vs Predator" dziejących się w odległym kosmosie.

Dlatego owszem - jestem sfrustrowany i wkuwiony, bo widzę dokąd to wszystko zmierza, a ostatnie świetne filmy na jakich byłem w Kinie to "Logan" z 2017 i "Iron Sky: The Coming Race" z 2019 (perełka!). Teraz filmy to papka dla zabicia czasu, a nie fachowa robota, dlatego mam powody do frustracji i wpienienia.

NessiAndJenny

Rozumiem, że zaniemówiłaś z wrażenia... :)))

ocenił(a) film na 9
OLDschooL_Man

Nope, nie mam zwyczaju czekać na odpowiedzi ludzi z internetu, wiec jedyna okazja przykucia mojej uwagi to gdy wpadnę poczytać jakiś artykuł albo sprawdzić jakieś info filmowe.

I tu sie okazuje że też zakończę tą dyskusje, bo nie ma sensu gdy jedna strona nie rozumie czym jest fakt. Dyskusje można prowadzić gdy każdy podaje swoją opinie i sie nią dzielimy ze sobą i albo sie zgadza albo nie tak czy inaczej rozmowa sie ciągnie. W przypadku gdy jedna osoba zaburza sens ciągu dyskusji twierdząc że jej zdanie jest faktem (chociaż całkowicie kłóci sie to z definicją słowa fakt). Fakt musi być poparty niepodważalnymi dowodami, twierdzenie że "amerykańska kinematografia to aktualnie dno z wodorostami i będzie jeszcze gorzej" to dalej opinia. Ale nie jestem pisze tu żeby kogoś edukować, ale tłumacze bezsens dyskusji gdy pojawia sie konflikt znaczeniowy. Gdyby nie to chętnie poprowadziła bym dalej dyskusje bo fajnie sie pisze o perspektywie drugiej osoby gdy też nie jest naładowana nazbyt emocjami (negatywne szybko sie przedawniają ale bardzo łatwo sie piszą w chwili wystąpienia).

ocenił(a) film na 9
NessiAndJenny

PS. Rzucę jeden rzekomy fakt jako przykład uwierzytelnienia podawanych faktów. Na rotten tomato B&R ma 12% gdzie B(2022) 85%, na IMDb B&R ma 3.7 a B(2022) 8.4, na filmwebie B&R 4.8 a B(2022) 7.8. I tak można wojować na fakty (które i tak są dalej opiniami innych). A wiec zostawiam tobie określenie czy można nazwać faktem czyjeś opinie bo jesli tak to nowy batman na najwyższe oceny i jest faktem że jest najlepszy batmanem, a można przyjąć że opinia innych ludzi dalej jest tylko opinią a nie faktem.

NessiAndJenny

Natrzaskałaś tyle tekstu o niczym, że mogę go skwitować w 3 słowach: bełkot jak uj!!!

Za dużo w życiu widziałem i poznałem, żeby nie dostrzegać postępującej degradacji amerykańskiej branży rozrywkowej, a ty mi wyskakujesz z jakimiś piedolonymi wskaźnikami, które nie świadczą o jakości filmów a ich popularności (i właśnie dlatego "Baciu z Parkinsonem" jest aktualnie tak wysoko, bo jest na topie jak Nolan dekadę temu, ale to do czasu wypuszczenia "nowej świeżej wizji").

Ameryka ma na koncie mnóstwo popkulturowych Klasyków i zamiast tworzyć kolejne to idzie w zaparte tworzenie gó-w-nianej papki, której po krótkim czasie się nie pamięta, ale żeby to dostrzec to trzeba znać temat i mieć otwarty umysł, a nie być jełopem podążającym za innymi jełopami.

Kiedyś była kozacka muza i zae-biste filmy wraz z kultowymi grami video robionymi z pasją, podczas gdy dzisiaj wypuszcza się hurtowo ścierwa mające jedynie natrzaskać łatwo kasę, a prawdziwe perełki to mniejszość w oceanie miałkości i to jest niepodważalny fakt! Możesz się brandzlować do nowego "Bacia z Parkinsonem" czy tam innego badziewia, ale twoje gusta nie zmienią tego, że to co się tworzy i promuje na szeroką skalę dzisiaj - jest niczym w porównaniu z tym, co tworzono kiedyś. Amen!!!

ocenił(a) film na 6
OLDschooL_Man

Dziewczyna ma rację i umie to u argumentować. Belkoczesz ty chlopie

sub7

no przecież to takie długie, mroczne i poważne, to musi być dobre! a jak dodamy tekst o złych białych gangsterach władających Gotham to już arcydzieło!

ocenił(a) film na 7
sub7

Skąd ma takie wysokie oceny... Otóż ocena to rzecz subiektywna, każdemu się podoba co innego

ocenił(a) film na 8
sub7

Filmy tego typu to imo czysto emocjonalna rozrywka i moim zdaniem ta produkcja dała radę, fabuła nawet była, muzyka i klimat zdjęć bardzo komiksowy.
Kociak w dechę. Jedyny minusik za brak inteligentnego humoru, te żarty „złych” gości to nieśmieszna kalka. No i poza tym to był film dla dzisiejszej młodzieży co też ciekawym dla starszego pana jest.

Niktbody

"Batman" to tylko Klasyczna Tetralogia ('89-'97), bo wszystkie późniejsze filmy to tandetny szmelc.

ocenił(a) film na 7
OLDschooL_Man

Rozumiem twoje zdanie i w wielu kwestiach się zgadzam. Głównie z tym, że z dobrego filmu jakim według mnie jest najnowszy Batman ludzie/opinia/ nie wiem jak to nawet nazwać starają się zrobić coś wiekopomnego, bo co? Jakaś nowa wizja i "ludzki" aż do przesady człowiek nietoperz bawiący, tak bawiący się w detektywa a nie będący detektywem to coś wspaniałego? Nie wiem jak gdzie indziej, ale w polskim internecie robiło mi się niedobrze od spuszczania się nad tym filmem przez krytyków samozwańczych jak i przeciętnych ludzi. Kolejna rzecz to, że przez te nowe filmy i wręcz pragnienie ich przez ludzi wychodzą naprawdę gówna opakowane w ładne pudełko i jak chociażby te filmy, o których wspomniałeś czyli klasyki na tym tracą bo dosłownie robi się z ich obecnie parodie. Wiadomo, że czas idzie do przodu, ewolucja, itp, ludzie też się zmieniają i to widać dla jakich odbiorców są kręcone właśnie te gówna w ładnym opakowaniu. Ludzie łykają wszystko co się im powie, byleby jakoś ich kupić jeszcze nawet przed premierą a oni po obejrzeniu nie są w stanie się nawet wysilić na to żeby samemu pomyśleć czy dany film faktycznie jest tak dobry czy raczej wręcz przeciwnie. Lepiej podążać za tłumem niż samemu pomyśleć. Obecny widz jest leniwy i im więcej efekciarstwa a nie sensu w filmie tym lepiej. Jeśli dobrze pamiętam to ludzie oceniali już ten film przed premierą nawet tutaj na filmweb (ręki sobie uciąć nie dam, że to o te film chodziło, ale na pewno jakoś nie dawno to miało miejsce) co w sumie pokazuje to o czym pisałem.
Nie każdy jednak z tych "nowych" filmów oceniam tak surowo jak ty bo ewidentnie jest między nami różnica pokoleniowa i to ma na pewno na to wpływ, ale jest dużo racji w tym co piszesz i trudno się nie zgodzić.

Artekw10

(1) Uwierz mi, że ja chcę nowe filmy - nowe kozackie Dzieła Sztuki, bo lekko mnie drażni (już) oglądanie w kółko tego samego, a dzisiaj są możliwości jakich nie było kiedyś, więc to się kuwa aż prosi do roboty! Chcę nowe świetne filmy, ale że ich nie ma to oglądam Klasyki i zgłębiam dalej czasy ich powstania.

Ciąg dalszy nastąpi...

Artekw10

(2A) Ludzie dzisiaj to niedorozwoje,
które jarają się samym faktem wydania czegoś, zamiast dobrą tego jakością - tak było ostatnio z remakiem "Mortal Kombat" chociażby, który okazał się jedną z największych szmat (!!!), jakie miałem nieprzyjemność oglądać w całym swoim życiu. Ludzie to zakłamani hipokryci, bo znęcają się nad biednym "Mortal Kombat: Annihilation" olewając nie tylko fakt, że ten film wypuszczono jako niedończony (gdyż z powodu poganiającej twórców wytwórni nie miał on dokrętek jak pierwowzór!), ale także olewając jego niewątpliwe zalety (obsada, aktorstwo, kostiumy, muzyka, scenografia). Biorąc pod uwagę to wraz z tym w jak krótkim czasie nakręcono to co nakręcono (rok-półtora) to i tak wyszło naprawdę dobrze, podczas gdy na realizację remake'u mieli sku-wie-le przeszło 20 lat i zrobili z tego niemożliwy do opisania koszmar (!!!). Obsada - kpina. Aktorstwo - słabizna. Kostiumy - tandeta. Choreografie - kuwa żart! Muzyka - brak. Fabuła - kuwa żart!

CDN...

Artekw10

(2B) I mimo takiego stanu rzeczy to czytam opinie ludzi:
* "Krwawy i to mi wystarczy - 10/10!"
* "Taki sobie, ale czekam na 2-kę."
* "Nie podoba mi się, ale cieszę się, że powstanie 2-ka.".
Te 2 ostatnie cytaty pochodzą między innymi stąd - z filmwebu - i od czytania takiego gó-w-na szlag mnie miał trafić. Nawet 1 koleś tutaj wyskoczył do mnie z pytaniem ws. mojego przedpremierowego narzekania (gdy już wiedziałem o nadchodzącej katastrofie) "No co ty, nie cieszysz się, że zobaczysz znowu swoich ulubieńców w akcji?", na co ja mu krótko "Nie cieszę się, bo skoro ma być z tego filmu ujnia to lepiej by było, gdyby w ogóle nie powstał!". Co to za przyjemność oglądać chłam?!? - pytanie retoryczne. Albo inny koleś na temat najnowszego "The Matrix: Resurrections" stwierdził, że ten film jest kozacki kiedy robi sobie bekę z Klasycznej Trylogii, ale jest nudny kiedy jest poważny. Coś jeszcze mam mówić???

I tak: masz rację mówiąc, że ludzie tu piali nad "Baciem z Parkinsonem" jeszcze przed premierą. Skończyłem.

Artekw10

P.S. Przypomniała mi się pewna anegdota dot. hejtingu pod adresem "Batmana" Joela Schumachera, że wszyscy go oficjalnie nienawidzą, ale po kryjemu w domu go oglądają. Mój znajomy fanatyk Nolana przyznał mi się pewnego razu, że ma wszystkie filmy na DVD (Klasykę i Nolana) mimo, iż oficjalnie gardzi wizją Joela. Po komentach wyczytanych w Necie też zauważam, że te filmy się ludziom podobają, ale nie chcą się do tego przyznać - tak samo było z Limp Bizkit w 2000, kiedy zaliczyli najlepszą sprzedaż i największą popularność na świecie, mimo iż wszyscy jeździli po nich jak po kobyle (bo kto się do ich sukcesu przyczynił, mrówki?!). Nawet paru metalowych jełopów mi się przyznało, że słuchają Limp Bizkit w domu lub samochodzie, ale mnie za to samo wyśmiali - LUDZIE TO IDIOCI I HIPOKRYCI (!!!).

Tyle w temacie. Możesz pisać.

ocenił(a) film na 8
OLDschooL_Man

Pozwolę się nie zgodzić z Twoją opinią a przyczyny rozbieżności to imo kwestia oczekiwań, we mnie nie ma też pomysłu i chęci by porównywać a co najwyżej cieszyć się kreacją wariacji na temat bohatera amerykańskich nastolatków bo jak mawiał Łysiak "Ładnie namalowana dynia jest lepszym dziełem od koślawej Madonny" (cyt. z pamięci).

Niktbody

Nie miałem jakichkolwiek oczekiwań wobec powyższego filmu i mimo to został on spiedolony, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że czasy Batmana minęły 2 dekady temu.

Aktualny stan rzeczy nie daje powodów do radości, a wręcz odwrotnie.

ocenił(a) film na 6
OLDschooL_Man

Zapomniałeś dodać "jak dla mnie". Chlopku

sub7

Pattinson w roli batmana podoba mi się bardzo, chyba najbardziej ze wszystkich Batmanów, jest taki smutny, widać to jak nigdy nie pogodził się ze śmiercią rodziców i to na niego wpływa, jest takim człowiekiem, który żyje przeszłością. No i jest w tym filmie ten mroczny klimat, ale bez zbędnego gadania jak w wielu amerykańskich filmach. Właściwie to nie zachwyciła mnie cała historia, była normalna jak na Batmana, ale od kiedy zobaczyłam ten film to ciągle myślę, że chciałabym go zobaczyć drugi raz.

ocenił(a) film na 3
carolotta

Myślę że cały film podsumowuje początek. Świetne wprowadzenie i budowanie klimatu poprzez ukazanie strachu jaki budzi w przestępcach sam mrok i myśl że mogliby spotkać nietoperza podczas popełniania przestępstw.
Po czym bohater wyłania się z mroku grupie zbirów i słyszymy "Kim ty jesteś" poprzedzone salwami śmiechu. I nikt mi nie wmówi że to dopiero początek jego działalności i nikt nie wie jak wygląda zamaskowany mściciel po dwóch latach spuszczania łomotu drobnym przestępcom. Zresztą Batman wchodzi do klubu frontowymi drzwiami…
Czy zresztą inne postaci były przerażone na sam widok mściciela?

Odczuwałem jakby reżyser zachłysnął się tym że dostał możliwość reżyserowania projektu tak ikonicznego i rozpływał się nad ujęciami typu wjazd motorem do podziemnej kryjówki między korytarzami które trwają po prostu za długo przez co film od samego początku się dłuży.

Nie wiem czy dialogi są tak złe czy brzmią tak komicznie w ustach styropianowych postaci, ale miałem wrażenie jakby wypowiadały się między sobą tekturowe figurki ( oprócz postaci drugoplanowych które są najlepszą częścią tego filmu ). Relacja między Batmanem a Selina to parodia prawda?

A najlepsze jest to jak oszukano nas że nie będzie to kolejny film o genezie Batmana mimo że nią jest. Dlatego można go śmiało porównywać z Begins i tutaj już w zależności od gustów oceniać który film był lepszy.

Jako fan potrafię odstawić emocje na bok i zapominając że jest to film o Batmanie stwierdzić że jest to po prostu słaby film. Zresztą ciężko uznać to za film o Batmanie bo stara się nim nie być.

I na koniec smaczek w postaci „white prvilege man” które jest zresztą moim kolejnym zarzutem w postaci przedstawienia pewnych schematów postaci zgodnie z panującymi przekonaniami. Po co? Naprawdę tak trudno się przed tym powstrzymać? Od postaci Pani burmistrz po wypowiedzi Seliny.
Ostatnia scena gdy proponuje Batmanowi żeby wyjechał z nią i obrabiał prezesów firm a on, zamiast zaznaczyć jej że jest to złe wspomina tylko że musi zostać w Gotham bo tutaj jest jego miejsce. Podwójne standardy czy w dalszym ciągu Bruce nie dorósł do tego w jaki sposób chce zaznaczyć swoją obecność?

andrea_paolo_nigro

Powiedzieć że ten film jest czy to nic nie powiedzieć. Wielu chwali ten film za konwencje detektywistyczną, jednak ilość głupoty która się przewijała przez ekran była powalająca. Pokuszę się o kilka przykładów:
- pierwszy szyfr Riddlera, Alfred coś tam naskrobał, coś kombinuje, az w końcu we dwoje podchodzą do kompa i Bruce mówi: "usuń teraz wszystkie znaki coś tam coś tam, Alfred postuka na klawiaturze i wychodzi Drive. No brawo, ciekawe jaką komendę wpisał Alfred, ciekawe w jakim programie? CSI pełną gębą.
- Selena jako kobieta kot - ukrywa koleżankę której grozi śmierć, sama się przebiera w koci strój, światło zapalone, wszystko widać przez okna, jaka ona bystra.
- rozmowa na dachu między Batmanem i Seliną - pocałunek znikąd, miedzy bohaterami nie ma żadnej chemii, nic nie wskazuje że mogą się sobie podobać (wystarczy to porównać do chemii Keaton - Pfeifer żeby wiedzieć jak to powinno wyglądać)
- koleś wysyła do klubu laskę z kamerką w oku, generalnie jakby ktoś się zorientował że ma kamerkę w oku i podsłuch to strzał w łeb od razu, ale widać Batman się tym nie przejmuje, za to co chwile coś jej gada do ucha, tak żeby nie mogła się skupić na bieżącej rozmowie z ludźmi.
- Riddler - gość który potrafi uruchomić 7 vanów z bombami w tym samym czasie i zabić 3 wysoko postawionych gości w mieście nie potrafi niestety zastrzelić Johna Turturro np jak idzie na pogrzeb, ale za to jest w stanie to zrobić dopiero jak gość zostaje aresztowany. Sam mówi że tylko Batman mógł go stamtąd wyciągnąć.
- Ridler strzela do Turturro, batman rozwiązuje zagadkę, patrzy w latarnie i pach - od razu spojrzenie w odpowiednie okno gdzie jeszcze stał Riddler z bronią, tak żebyśmy mieli pewność. Skąd on wiedział w które okno ma spojrzeć, serio?
- MÓJ FAWORYT - Gordon i Batman wdają się w strzelaninę z Pingwinem (postać w filmie kompletnie niepotrzebna). Uwaga, Pingwin i jego ludzie strzelają do policjanta. Pingwin ucieka, Batman go goni. Pościg, w którym nie bierze udziału żaden policjant kończy się wybuchem cysterny, rozwaleniem w pył auta Pingwina, kasacją jeszcze kilku aut obok. Batman go dogania i co? I pingwin mu mówi - "Ej matoły to zagadka po hiszpańsku a Wy nie kumacie". Po czym nikt go nie aresztuje, nic się nie dzieję, gośc strzelał do policjanta, rozwalił ze 3 samochody w pościgu, jest ok, nie trzeba go aresztować. To może mogli go nie ścigać, tylko pójść do niego do klubu następnego dnia? (no tylko wtedy nie byłoby pięknej sceny pościgu).
- Na koniec liczyłem jeszcze na Paula Dano, który jest aktorem wybitnym, i tutaj scena rozmowy z Batmanem, do pewnego momentu jest fajnie, gość swoimi czynami i tym co mówi od razu pokazuje że jest szalony, ale to niestety za mało, na końcu musi krzyczeć jak szaleniec, a potem pośpiewać, żeby na pewno było widać że jest szalony.
- Końcowa akcja, Batman dostał ze strzelby, generalnie nie wiem czy on umiera, czy tylko traci przytomność, ale to nieważne. Selena go ratuje, a jak koleś odpływa to co całuje, kolejny pocałunek bez sensu, nie pasujący zupełnie do klimatu sceny. Po czym jak już kilka chwil później jest już po całej akcji to Selena stoi i płacze, z jakiego powodu, ktoś mi powie?

Batman kiedy tylko się z kimś nie bije chodzi tak wolno i tak ślamazarnie że nie da się tego oglądać. Nie wiem co chcieli tym osiągnąć, ale zwróćcie uwagę na wszystkie sceny w mieszkaniach, z gordonem, na miejscach zbrodni, Batman chooodziii i pooruuusza się straaasznie woooolno. Film ma świetną muzykę, świetne zdjęcia, ale reszta to po prostu dramat.

ocenił(a) film na 5
cargante

Idealnie wypunktowane.

sub7

Nici z tej całej otoczki wokół filmu. Batman niedożywiony, twardo stąpa po ziemi ale to tylko efekt namokniętych butów. Nie budzi postrachu i jest mało tajemniczy. Nie jest mścicielem do którego czuje się respekt. Nie ma gadżetów, a z wierzowca skacze w wingsuit. Film super zmontowany, gra aktorska jest na wysokim poziomie. Ale same atrybuty bohatera oraz złoczyńcy to już fantazja reżysera, spłycony Batman do roli detektywa ścigającego psychopatę. Żaden wątek nie był godnie rozwinięty. Rozczarowanie. Ben affleck dużo bardziej pasował do tej roli choć dobrze ze nie zagrał bo by zaliczył tylko zły film. Końcówka bez prawdziwego finału

sub7

Dokładnie parkinson jako Bruce Wayne do i tona mułu jako Batman nie lepszy, kurła szyję miał długą jak gęś wyścigowa, może wina kostiumu który swoją drogą był tandetny

ocenił(a) film na 5
sub7

Dobrze, że nie nastawiałam się na nic wybitnego, film podzieliłam na dwie części bo nie dałam rady na raz. Zgadzam się z wieloma osobami które wypowiedziały się przede mną - wątek romantyczny na siłę, ostatnia zagadka oszukana, bo bez zemsty kobiety kot by na nią nie wpadli, postacie trochę nijakie, ciagle szepczą albo krzyczą. Słyszałam melodie z GW ;)
Ale jak patrzyłam na Pattisona, takiego umęczonego, z rozmazaną kredką (btw to na propsie, każdy wcześniejszy batman miał ekspresowy demakijaż) to przypomniał mi się Snape (te włosy) i druga cześć zmierzchu z narracja Belli, jej depresją i pisaniem maili - tu tez były wpisy umęczonego Bruce do pamiętniczka. I jeszcze jeden plus za to że ten Batman był nie idealnym człowiekiem, który czasem nie wyceluje i przekoziołkuje pod mostem.
I może to jego początki ale bardziej niż na dwójkę czekam na kolejną ligę sprawiedliwości :) stare wersje miały inny klimat, Burton i jego mroczny i pokręcony świat oraz Nolan z pełnym hollywoodzkim rozmachem i wyrazistą obsadą.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones