Dobre, niezależne, niskobudżetowe kino science-fiction z niekiepskim scenariuszem. Kobieta-android, pracująca dla korporacji jako płatny zabójca likwidator, dostaje zadanie, by przechwycić przesyłkę z tajnymi informacjami, na temat odnalezionego w przestrzeni kosmicznej kolejnego statku pretoriańskiego, którego odkrycie zapewni korporacji wielomilionowe zyski, a jego odkrywcom sławę i chwałę. Nasza bohaterka postanawia się zbuntować - wszystkie przechwycone informacje transferuje do swej głowy, po czym niszczy przesyłkę. Rozpoczyna się pościg za jej umysłem i tym, co on w sobie kryje oraz walka naszej bohaterki o wolność i prawo do życia...

Jak na taki budżet, film zasługuje na uwagę. Klimatyczna muzyka elektroniczna buduje wspaniałą atmosferę, która powoduje, że nie nudzimy się ani chwili. Wszystkie ujęcia wykonano na miniaturowych modelach statków gdzieś na farmie w USA. Całość wyreżyserował i napisał jeden człowiek, który włożył w film na prawdę sporo pracy, co widać i słychać. Film ma specyficzny smak, stare komputery, kosmiczne kokpity, kabiny, lasery, działka plazmowe. Dziś oglądając to można całŻiem nieźle się bawić. Polecam fanom oldschool'owego kina klasy B i nie tylko.

Film posiadam na starej, stadionowej kasecie VHS i nie mam pojęcia, czy został kiedykolwiek wydany w Polsce oficjalnie.