Są 3 drogi wiodące do małżeństwa. 1-sza to strzała Amora czyli jak grom z jasnego nieba,para biegnie do ołtarza cwałem. 2-ga to z braku laku,lepszy ktoś niż nikt. 3-cia to powolne poznawanie siebie,zaczyna się w piaskownicy,potem szkoła i tak latami dwoje ludzi poznaje się coraz bardziej,każde z nich jest w jakimś związku,żyją każde własnym życiem a jednocześnie ciągle krążą wokół siebie by w końcu stwierdzić,że są sobie przeznaczeni.Derek Luke stworzył sympatyczną postać,reszta niestety nie. A już Montana to totalna porażka. Pośmiać się jednak można.