PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1241}

Bez przebaczenia

Unforgiven
7,9 91 651
ocen
7,9 10 1 91651
8,5 32
oceny krytyków
Bez przebaczenia
powrót do forum filmu Bez przebaczenia

To bez wątpienia bardzo ważny film - nie tylko dla gatunku westernu. Pozostając dosyć klasyczny w formie (Eastwood pokazał tu klasę i znajomość konwencji) jest dosyć "wywrotowy" w treści. Inaczej, niż w klasycznych westernach, przemoc pokazuje tu swoje prawdziwe i gwałtowne oblicze. Zabicie człowieka nie jest tu błahostką, ani jakąś popisówką ku uciesze publiczności, ale posiada swój ciężar i konsekwencje - także u zabójcy. Tradycyjny podział na "złych" i "dobrych" też jest zatarty. I niby wszystko ok, bo tego byśmy oczekiwali od nowoczesnego filmu. Jednak paradoksalnie całość staje się w moim odczuciu dwuznaczna moralnie.

Pozornie szlachetny Mały Bill okazuje się dosyć odrażającym typkiem, a odrażający typek Bill Munny, szlachetnym gościem. Problem polega m.in. na tym, że odnoszę wrażenie, jakby Eastwood próbował pod tą nowoczesną otoczką sprytnie przemycić swój konserwatywno-republikański światopogląd (jak to zresztą ma w zwyczaju). Bo kim w gruncie rzeczy jest ten odrażający Mały Bill? Gościem, który jest za kontrolą broni wśród obywateli; tym, który próbuje "fanatycznie" narzucić innym przestrzeganie prawa oraz ideę rozbrojenia. Tymczasem wznosi w ten sposób pokraczny gmach, który nie nadaje się do zamieszkania. Zaślepiony tymi ideami, nie dostrzega, że sam staje się najbardziej niebezpiecznym i okrutnym zabójcą w okolicy. Hmmm...

Oczywiście, reżyser ma prawo mieć takie poglądy i je przedstawiać w swoich filmach - pewnie to jest jeden z powodów dla których je robi. Mnie jednak nie musi się to podobać, prawda? Poza tym denerwuje mnie też taka trochę naciągana i w moim odczuciu nieszczera szarpanina Eastwooda: z jednej strony pochwalamy posiadanie i używanie broni (wyrażę się tak, żeby uprościć i sprowadzić tę ideologię do jednego aspektu), a z drugiej próbujemy ukazać wrażliwość i człowieczeństwo zabójców, którzy zabijają, bo muszą, ale przecież sami są bardzo wrażliwi, przeżywają rozterki i cierpią. Ta sprzeczność jest zresztą sporym kłopotem Eastwooda, a ujawnia się najsilniej w późniejszym "Snajperze", w którym stoi on zupełnie w rozkroku między heroizacją a potępieniem czynów "najskuteczniejszego snajpera w armii USA".

Inna sprawa, że - jak już napomknąłem wcześniej - nie można odmówić filmowi klasy realizacyjnej i mistrzowskiej reżyserii. Należał się ten Oscar Eastwoodowi i zaszczytne miejsce w historii kina.

ocenił(a) film na 9
snoopy

Ten film nie jest ani trochę klasyczny w formie, zresztą sam wymieniasz to sam punkt po punkcie. Tak na dobre ten film jest niemal tak realistyczny że ciężko go nazwać westernem. Westerny to bajeczki, kompletna fikcja i mitologia amerykańska, podczas gdy ten film najbardziej zbliża się do tego jak mógł wyglądać prawdziwy Dziki Zachód. Ten film to myślę sztandarowy antywestern, doskonale wpasowujący się w koniec jakiejkolwiek prosperity gatunku w każdej swojej formie. Po tym chyba tylko Django Unchained był warty obejrzenia, ale też przecież nie był klasykiem, a makaronem.

ocenił(a) film na 10
Melcio

Eee no było jeszcze parę godnych tytułów, choćby "Zabójstwo Jesee Jamesa..." Dominika, czy "Propozycja". "Bez przebaczenia" jest zbyt wielowątkowy żeby zawrzeć myśl o nim w jednym poście. Pewnym jest, że jest czymś więcej niż tym o czym piszesz Snoopy, w szczególności jest korespondencją z samym gatunkiem. On miesza legendę z domniemaną rzeczywistością mniej więcej tak jak robił to fordowski "Człowiek, który zabił Liberty Valance'a".

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones