Zamysłem twórców (m. in. obecnego dziekana ORA we Wrocławiu, który brał udział w
prawdziwym procesie we wrocławskim sądzie) było pokazanie trzech ról w jakich może znaleźć
się zwykły człowiek pełniący funkcje sędziego, prokuratora lub wykonującego zawód
adwokata.
Film pokazuje dylematy z jakimi spotykają się osoby tworzące wymiar sprawiedliwości i
stawiane
często w sytuacji tragicznej.
Film nie przedstawia zwykłej historii o zbrodni, którą można nazwać za doskonałą lub
niedoskonałą, ale sytuacje w której scenariusz życia może dla każdego zmienić się z dnia na
dzień. Nie jest tutaj też ważne udzielenie odpowiedzi na pytanie co dalej... W filmie nie ma
przecież wskazówki czy winny czy niewinny, ale ważna jest sam mechanizm funkcjonowania
wymiaru sprawiedliwości, który poniekąd jest teatrem, w którym każdy gra swoją rolę.
Zauważcie
że ten sam aktor gra trzy role, więc są trzy punkty widzenia.
Film pokazuje również ułomność człowieka i to że nie zawsze osoby znalazły się na miejscu na
którym powinny się znaleźć.
Film zdecydowanie nie jest dla widza który szuka popularnej rozrywki, a ukazał się dlatego że
akurat ta sprawa była głośna no i prowadzona źle.
Oglądając zwróćcie uwagę, że takie korytarze, sądy, cegły są wokół każdego. Na filmie jest akurat Wrocław, ale takie miejsca są w całym kraju. Tak to wygląda jeśli chodzi o działanie, a jeśli chodzi o nieudolność to chyba jednak dość często się zdarza.