Moim zdaniem świetny film 9/10 i ostatnia świetna rola mojego ulubionego aktora. Późniejsze role
Ala nie wywarły na mnie wrażenia, albo przestał się starać jak choćby w Rekrucie - myślę, że dało
się dużo więcej wyciągnąć z tej roli a Al był w niej strasznie irytujący, nie wspominam już o
żenujących pozycjach jak Jack&Jill. Szkoda bo to naprawdę świetny aktor i od Bezsenności w sumie
nie zapadła mi dobrze w pamięć żadna jego rola (może z wyjątkiem Jacka Kevorkiana choć film był
mimo, że dobry to jednak nudnawy)
Tutaj Al się wykazał. Naprawdę udana rola i przy okazji niezły film. Trzyma w napięciu do ostatniej sceny , do tego zagadkowa końcówka. Co by nie chwalić wpadającego w ucho soundtracku, widowiskowych zdjęć i sprawnej reżyseria, to Pacino w 90% budował klimat tego filmu. Moja ocena 9/10
Po tym filmie czuję, że Pacino to bóg aktorstwa. Charyzma, talent, wszechstronność, magnetyzm, przekonującość. Sam film jest świetny, jeden z najlepszych Nolana, dobry pomysł na fabułę i fajny klimat senności. Po prostu świetny, orginalny kryminał.
No nie zgodzę się. Nie chodzi tylko o to, że Pacino ma na koncie dużo lepszych ról (bo to oczywistość), ale też większość jego występów, z okresu gdy był w dobrej formie, stoi na dużo wyższym poziomie. Nie warto też popadać w skrajności – to nie jest też jedna z najgorszych ról Pacino (ma bez porównania gorsze, jak choćby Jack i Jill czy podobne szroty). Ta w Bezsenności jest w sumie dobra, ale po aktorze tej klasy można było się spodziewać znacznie więcej. Zagrał Dormera poprawnie, ale bez polotu, zrobił tylko tyle, ile zrobiłby każdy inny dobry aktor.
Na jego niekorzyść działa też fakt, że w tym filmie znalazła się lepsza rola – czyli Robin Williams jako Finch (choć to również nie jest ścisła czołówka najlepszych dokonań tego aktora). Także Hilary Swank w roli Ellie Burr zagrała niemal równie dobrze co Pacino, a może nawet odrobinę lepiej (jeśli jest sens, żeby to rozstrzygać).