Ten film to trochę jak oglądanie sowieckiej telewizji robiącej reportaż z napadu na Polskę w 1939 przez złych Niemców. To naprawdę zmarnowany potencjał. Można przecież było pokazać nie tylko ekstremistów z jednej strony ale też i z drugiej. Tych z którymi walczą. Można było pokazać, że po obydwu stronach głupoty są tacy sami oportuniści, którzy po prostu są zakompleksionymi ludźmi, którzy nic wcześniej życiu nie osiągnęli i nie mają żadnych innych umiejętności. To co ich wyróżnia to to, że zauważyli schemat 'get rich and famous quickly' i go wykorzystują idąc po trupach do celu.

Mam wrażenie, że film został właśnie zrobiony przez ekstremistów z drugiej strony sceny politycznej, żeby pokazać jak śmieszni są ci po tamtej stronie. Pokazywanie hasła 'it's ok to be white' jakby to był jakiś odrażający slogan... I sam tytuł 'white noise' czyli wyraźnie nawiązanie do tego, że bohaterzy są biali i dlatego nie można ich brać na poważnie. A więc zróbmy film o rasistach stosując podejście rasistowskie. To też pokazuje, że twórcy filmu gigantami intelektu raczej nie byli.

Wyszedł film na jedno kopyto. Po przedstawieniu bohaterów w pierwszych 30 min potem już tylko wieje nudą i nie ma w zasadzie nic interesującego.

Fajny był fragment odnośnie egzorcyzmu matki i jak pastor przekonywał, że on przecież nic jej nie kazał. Ona sama zdecydowała o odstawieniu leków co później doprowadziło ją do szpitala. Widzimy dokładnie ten sam schemat z tymi influenserami z filmu. Najpierw nawołują do nienawiści a potem gdy ich sympatycy robią to do czego ich zachęcali to mówią, że oni z tym nic nie mają wspólnego i byli najwyraźniej ‘misunderstood’.